
Ten weekend (a w sumie cały tydzień) był bardzo pracowity. Od środy w domu miałam mini-szpital, bo mój narzeczony się przeziębił walczył o życie, również w środę spotkałam się z Natalią i jej przyjaciółką (więcej zobaczycie w dalszej części posta), a na sobotę i niedzielę pojechałam do rodziców na imprezę – 50. urodziny mojego taty
Do tego praca, poszukiwania prezentu, praca, zakupy, praca, sprzątanie i ten czas zleciał nie wiadomo kiedy. Mimo wszystko w międzyczasie udało mi się pstryknąć kilka fotek – choć tym razem, co dziwne, brakuje fotomenu w formie, do której jesteście przyzwyczajeni
Na początek domowe wołowe hamburgery z mozzarellą, cebulą i pomidorem – specjalnie dla pacjenta, który nie miał apetytu
We wtorek wracając z porannego treningu i wiedząc, że nie zdążymy zrobić przed pracą obiadu, zaszliśmy do China town. Ja wzięłam moje ukochane sajgonki, a mój narzeczony kurczaka w pięciu smakach. Rewelacji nie ma Chyba i tak wolę Mekong.
Uwielbiam robić zakupy spożywcze w Lidlu! Świeże warzywa, owoce i najlepszy nabiał
Po imprezie dostałam na wynos jeszcze mini-tartę czekoladową. Nie mogę się już doczekać, kiedy będziemy mogli ją zjeść
Posiłki “na mieście”, które zjadłyśmy z Natalią. Na górze wegańskie burgery z …i krowa cała – mój z grillowanym tofu, Natalii z kotletem z soczewicy. Obu nam baaaardzo smakowały! Planuję zabrać tam w tym tygodniu moją M., bo jeszcze kilka smaków pozostało mi do odkrycia
Na dole sałatki z Salad story, na które namówiła mnie Nebeskaa. Zakochana w owocach morza wybrałam wersję z krewetkami, ale niestety mocno się zawiodłam – były prawie surowe!
Oczywiście spotkanie nie mogło odbyć się bez sportowych akcentów! Poza przebytymi 729874329 kilometrami i szaleństwami na placu zabaw, zrobiłyśmy piętrowego planka. Niestety, nie udało nam się do niego namówić ani przyjaciółki Natalii, ani mojego narzeczonego. Nie wiedzą, co stracili
Moja nowa szkatułka na biżuterię. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia Początkowo miała “robić” za cukierniczkę, ale to trochę bez sensu, skoro mało kto z odwiedzających nas znajomych słodzi
Ostatnie zdjęcie – fryzura z początku tygodnia Musiałam spróbować zrobić ją sama i zobaczyć, jak w niej wyglądam, bo na tej bazie ma powstać moja fryzura ślubna. O ile znajdę fryzjerkę, która się tego wyzwania podejmie
Czas na anegdotki!
Pierwsza związana ściśle z siłownią.
Gwoli szybkiego wyjaśnienia napiszę tylko, że nie należymy do par, które się obściskują i obmacują w miejscach publicznych, ponadto mamy zupełnie inne plany treningowe, a kiedy ćwiczymy, skupiamy się na tym, co robimy, a nie gadamy. I druga informacja – na “naszej” siłowni sale z wolnymi ciężarami i z maszynami to osobne pomieszczenia.
Na początku tygodnia byliśmy oboje razem na siłowni. Dla mnie był to dzień pleców, mój narzeczony trenował klatkę i triceps. Ja zaczęłam od wolnych ciężarów i na koniec zostawiłam sobie ściąganie drążka wyciągu górnego. Po wszystkich wiosłowaniach, martwych ciągach, “dzień dobry” itd. poszłam więc na salę z maszynami, podczas kiedy TŻ został na jednej z ławeczek. Na ławeczce obok trenowało na zmianę dwóch kumpli. Po moim wyjściu usłyszał krótki dialog:
1: Fajna, co nie?
2: Noooo. Ale dobrze, że już poszła, bo się skupić na ćwiczeniach nie mogłem.
A już zaczynałam wierzyć w to, że tam nikt na nikogo nie zwraca uwagi…
Wczorajsza rozmowa z babcią.
(…)
B: A co ty taka zdyszana jesteś?
M: A bo do domu dopiero weszłam, na siłowni byliśmy, a później jeszcze po zakupy leciałam.
B: No wam akurat siłownia potrzebna! Ty chuda jak pies jesteś!
M: Babciu, ja nie chodzę tam żeby się odchudzić tylko zbudować mięśnie, być silniejsza i sprawniejsza. Nie biegam tam, nie jeżdżę na rowerku, tylko ciężary podnoszę.
B: I w chłopa się przemienisz!
M: (śmiech) Nie przemienię.
B: No uważaj. Ostatnio jeden profesor się wypowiadał w telewizji, że ciężary nie są dla kobiet. (moja babcia, kiedy nie ma argumentów, zawsze powołuje się na telewizję i jakieś medialne autorytety)
M: A ja się na tym znam i wiem, że są. Są tysiące innych profesorów, którzy uważają odmiennie. Jak przyjadę to pokażę Ci zdjęcia kobiet, które podnoszą ciężary i nie wyglądają jak faceci.
B: Ta… Babochłopy…
cudownie spędziłam z Tobą czas Kochana! :* mam nadzieję, że będziemy się spotykać częściej
trzeba wypróbować jakieś inne ćwiczenia, które można wykonać w dwie osoby
no i słyszę jak ta karuzela nas woła!
czekam teraz na Twoją wizytę u mnie :*
Hahaha uwielbiam babcine mądrości
Moja babcia też obdarowywała mnie swoimi prawidłami
Pozdrawiam.
Twoja babcia wymiata:D
typowa babcia!
skąd jato znam 

Kochana, myślę, że na siłowni na pewno nie da się na Ciebie nie zwrócić uwagi – już nawet nie wspominam o wyglądzie, ale o fakcie, że pewnie podnosisz tam większe ciężary niż niejeden ''koks'' !
A ja mam pytanie odnośnie nabiału z Lidla… Kupuję jogurt naturalny Pilosa ten 1,5% i zastanawiam się, czy to dobry wybór? W porównaniu z innymi jogurtami na półce ma więcej węgli, czy aby nie dosypują tam cukru?
babcia najlepsza
http://iamemilias.tumblr.com/
Jeśli dodają to powinien być w składzie
Hehehe Ty wiesz, że moja babcia też zawsze powołuje się na telewizję jak jej brak argumentów;D "mówili w telewizji" to już jest stałe hasło w rozmowie z nią:P
Burger domowy miazga! A na piętrowego planka muszę namówić partnera, póki co plankuję sama;D
Babcia dobra zawodniczka hahahhah
A ten plank z Natalią wyszedł super 
Hahaha, jedna szkoła
Cukru w składzie nie ma, ale niestety mleko w proszku już tak…
Też mam taką nadzieję! :* A pomysłów na ćwiczenia mam miliony, więc wpadaj szybko znowu!
Jakbym słyszała moją babcię xD telewizornia zawsze ma rację, pamiętaj!