Od ostatniego wpisu minęło już niemalże pół roku. W międzyczasie blog zniknął również z cyberprzestrzeni i zastanawiałam się długo, czy z nim wrócić. W końcu, kiedy uznałam, że nie chcę, aby tyle lat mojej pracy poszło na marne, na drodze stanęły przeszkody techniczne. Na szczęście udało mi się je pokonać z pomocą supportu dostawcy hostingu i tak oto od czwartku (a może to był już piątek?) ilovehowitfeels.pl znowu jest online 🙂 Dzisiaj o tym, co u mnie po przerwie – o trójboju, nowym psie i dietetycznym wyzwaniu.
Spis treści artykułu
ToggleCo u mnie?
Skłamałabym, gdybym napisała, że nic nowego. Właściwie większość mojego życia zmieniła się o 180°. Nie chciałabym jednak opisywać mojego życia prywatnego w tym wpisie, na to być może przyjdzie kiedyś jeszcze czas. Skupmy się na głównym temacie bloga.
Trójbój siłowy
Po otwarciu siłowni po pierwszym lockdownie postawiłam sobie nowy cel – debiuty w trójboju siłowym. Ci z Was, którzy śledzą bloga i moje media społecznościowe, doskonale wiedzą, jak kręci mnie bycie silną. Dlatego też decyzja o trenowaniu trójboju siłowego była czymś naturalnym. I jest to ta dyscyplina, w której spełniam się całkowicie.
Od czerwca do zamknięcia siłowni moje treningi opierały się głównie na trzech bojach (martwy ciąg, przysiad, wyciskanie leżąc) i ćwiczeniach akcesoryjnych. W ciągu trzech miesięcy udało mi się dołożyć naprawdę sporo kilogramów do moich maksów.
- Martwy ciąg: 90kg ➡️ 131kg
- Przysiad: 75kg ➡️ 96kg
- Wyciskanie leżąc: 50kg ➡️ 61kg
W totalu daje to już niemalże 300kg, które było moim pierwszym małym celem i który to cel przez ponowne zamknięcie siłowni się oddała. Dlatego mam nadzieję, że siłownie wkrótce dostaną zielone światło dla swojej działalności i będę mogła wrócić do treningów z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem trenuję w domu, ze znacznie uboższym sprzętem. Ale o tym napiszę odrębny post.
Puppy alert!
Oprócz przygotowań do trójboju, czeka mnie jeszcze jedno wyzwanie. Lada dzień w moim życiu pojawi się nowy członek rodziny – kolejny doberman. Tym razem z linii sportowej/użytkowej, co oznacza dla mnie dużo większe wyzwanie, ale z drugiej strony znacznie większe możliwości w psim sporcie. Przyznam szczerze, że siedzę już jak na szpilkach, czekając na TEN dzień i dopełniając reszty formalności. Nie ukrywam, że w tym maluchu pokładam ogromne nadzieje. Tym bardziej, że bardzo długo czekałam na szczeniaka z tego skojarzenia. Początkowe obawy przerodziły się już w ekscytację i odliczam dni do jego przybycia.
Dieta to wyzwanie
W związku z tym, że pracuję zdalnie, a więc oszczędzam czas na dojazdach, mogę lepiej zadbać o odżywianie. Mogę – ale szczerze mówiąc efekty różnią się od spodziewanych. Dlatego postanowiłam postawić sobie wyzwanie i zadbać bardziej o to, co jem. O większą ilość warzyw i owoców, o pilnowanie podaży kalorii, o przyjmowanie odpowiedniej ilości białka. Nie od poniedziałku, nie od jutra – tylko już od dziś.
Jeśli chcesz wystartować ze mną – dzisiaj, za tydzień czy nawet za pół roku – zapisz się na newsletter. Codziennie, przez 14 dni, będziesz otrzymywać darmowy jadłospis na cały dzień. Tylko od Ciebie zależy, czy z niego skorzystasz, ale już teraz mogę Ci powiedzieć, że warto. Poczujesz się lepiej i będziesz wyglądać lepiej. A te dwa tygodnie to wystarczający czas, aby zauważyć i poczuć tę różnicę. To jak, jesteś ze mną? 🙂