Szczecin biega!

W minioną niedzielę (16.06.2013r.) uczestniczyłam w “Biegu śniadaniowym” organizowanym przez Netto, TVP Szczecin, Radio Szczecin i Kuriera Szczecińskiego. Był to mój pierwszy “profesjonalny” bieg, jeśli chodzi o organizację.
Tak jak pisałam w tym poście, biegłam z moim TŻ i Mary Emily, której dziękuję z tego miejsca za poinformowanie mnie w ogóle o tym evencie 🙂

Bieg rozpoczął się o godzinie 12. Trasę obrazuje niżej umieszczona prowizoryczna mapka Google Maps.

Łącznie trasa miała lekko ponad 3km i przewidziane były cztery postoje, więc nie było dane nam się zmęczyć. Nie znam też dokładnego czasu, w jakim ten dystans pokonaliśmy, ale było to coś w okolicach 35 minut.

Według informacji podanych na stronach partnerów, w biegu wzięły udział niemal 2 tysiące osób, choć z moich obserwacji nie wynikało, by było nas więcej niż 500. Zresztą biegliśmy raczej w pierwszej połowie peletonu, więc nie widziałam też wszystkich.

Bieg zakończył się na Jasnych Błoniach, gdzie każdy uczestnik otrzymał pożywne śniadanie, które zdjęcia niestety nie doczekało 😉 W firmowej torbie Netto znalazł się banan, jabłko, batonik muesli i półlitrowa butelka wody. Na miejscu czekały też na najmłodszych atrakcje w postaci m.in. badmintona, skakanek, mini futbolu i speed tenisa przygotowane przez Decathlon Ustowo oraz losowanie nagród ufundowanych przez sponsorów biegu. Nikomu z naszej trójki nie przypadł niestety zaszczyt zostania laureatem, aczkolwiek załapaliśmy się jeszcze na żółte koszulki z logiem biegu rozdawane na starcie.

Jeśli chodzi o moją opinię, to bieg podobał mi się przede wszystkim z tego względu, że był to pierwszy zorganizowany sportowy event, w którym brałam udział. Lubię duże wydarzenia sportowe przez atmosferę, która wokół nich się roztacza. Tutaj było podobnie.
Poza tym na ogromny plus mogę zaliczyć muzykę puszczaną z prowadzącego nas londyńskiego (i podobno zabytkowego) autobusu. “Eye of the tiger” to moje must-have (czy raczej must-listen) w trakcie jakiegokolwiek treningu, a tu zostało puszczone dwukrotnie.
Myślę, że jest to też dobry sposób na promowanie sportu w dużych miastach. Z pewnością słyszeli nas wszyscy mieszkańcy kamienic, które mijaliśmy 😀

Niestety, jest też kilka aspektów, nad którymi warto by było popracować przed przyszłorocznym biegiem.
Po pierwsze – rozgrzewka. Panie od Zumby trzęsące pośladkami i biustem może i potrafią rozgrzać męską część publiki, ale zdecydowanie nie jest to rozgrzewka biegowa.
Po drugie – przerwy. Na tak krótkim odcinku trasy były aż cztery postoje, z których żaden nie był tak naprawdę konieczny. Wystarczyłoby lekko zwolnić tempo na całej trasie i na pewno wszyscy daliby radę biec jednostajnie. A jeśli nie, to w trakcie przerw można było wymyślić naprawdę coś bardziej twórczego niż “kucamy-skaczemy” i “klaszczemy”.

Mimo wszystko ten bieg zaliczam na plus, być może uda mi się pobiec także w przyszłym roku 🙂

Czas na kilka zdjęć 🙂

Wspomniany londyński autobus

Jedyne wspólne zdjęcie 😀

Start!

Na dowód dobiegnięcia do mety

Ja i Mary

TŻ miał jeszcze trochę siły 😀

Braliście udział w takich eventach? A może byliście w niedzielę z nami? 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę