Siła nawyku

Zapewne słyszeliście o tym, że wystarczy 21 dni na wyrobienie w sobie nowego nawyku. Abstrahując od tego, czy jest to prawdą czy nie (a stanowiska są różne), nie ma wątpliwości co do tego, że każdy z nas jest w stanie wypracować nawyki przez powtarzanie pewnych czynności. Po jakimś czasie zaczynamy wykonywać je automatycznie, bez zastanawiania się nad ich sensem.
Do nawyków możemy zaliczyć np. picie kawy do śniadania, mycie zębów, robienie makijażu, wieczorny trening, ale też włączanie komputera tuż po przebudzeniu się, zostawianie na wierzchu ubrań, które dopiero co z siebie zdjęliśmy (moja mama nazywa to zostawianiem skóry węża :D) czy zostawianie w zlewie nieumytych naczyń.

Jak więc sami widzicie, nawyki mogą być odbieranie zarówno pozytywnie, jak i negatywnie i w związku z tym mogą nam ułatwiać bądź utrudniać życie. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby przeważały te pierwsze, dlatego też postanowiłam wyeliminować z mojego życia kilka tych, które komplikują mi codzienną egzystencję i wprowadzić parę takich, które ją znacznie ułatwią. Uważam, że każdy czas jest dobry na zmiany, więc dlaczego nie zacząć od teraz? Ja już kilka dni temu przeprowadziłam małą rewolucję w moim życiu, może i Ty uznasz, że warto wprowadzić do swojego życia kilka zmian?

Rzeczy, nad którymi chcę pracować to:

  1. Wstawanie z łóżka od razu po przebudzeniu się. Do tej pory leżałam w nim dość długo bezproduktywnie, tracąc tylko czas. Wstając z niego od razu, zyskam każdego ranka kilkadziesiąt minut, które mogę spędzić w o wiele ciekawszy sposób.
  2. Niewłączanie komputera od razu po wstaniu z łóżka. Mam zły nawyk spędzania prawie całego dnia przy komputerze – słucham muzyki, zastępuje mi TV, sprawdzam pocztę i wszystkie media dookoła bloga… Postanowiłam odwlec jak najdłużej moment jego włączenia, co przełoży się na mniejszą ilość czasu spędzanego przy nim.
  3. Czynności, które wykonuję od razu po przebudzeniu. Są takie rzeczy, które robię codziennie i nie ma różnicy, czy zrobię je rano, czy po południu. Chociaż w sumie jest pewna różnica – jeśli wykonuję je rano, nie odkładam nic na ostatnią chwilę. A to mój duży problem i ogromna wada, czym denerwuję nie tylko siebie, ale i ludzi wokół. Tak więc od razu po wstaniu zamierzam zjeść śniadanie, ubrać się, zrobić makijaż i ogarnąć mieszkanie w trybie codziennym (ścielenie łóżka, ścieranie kurzy itd.).
  4. Wykonywanie wszystkich zadań od razu. Ten punkt poniekąd łączy się z poprzednim, ale jest o wiele więcej rzeczy, które odkładam “na potem”, jak chociażby odpisywanie na maile/smsy czy wykonanie treningu. W konsekwencji zawsze robię wszystko na ostatnią chwilę i stresuję się, czy zdążę. Koniec z tym!
  5. Pięć posiłków dziennie. Długo kombinowałam z ilością i częstotliwością posiłków, aż doszłam do wniosku, że najlepiej wpływa na mnie spożywanie pięciu posiłków co 3-4 godziny. Ten nawyk jest mi zdecydowanie najłatwiej wprowadzić w życie 😉
  6. Robienie przed snem rzeczy, które zajmują mniej niż 3 minuty. Ten pomysł ściągnęłam od Perfekcyjnej Pani Domu 😉 Przed pójściem do łóżka zmywam naczynia po kolacji, sprzątam ubrania, w których chodziłam w ciągu dnia itp. rzeczy. O wiele przyjemniej jest się budzić w posprzątanym mieszkaniu niż ze świadomością tego, ile sprzątania mnie czeka w ciągu dnia.

Takie spisanie postanowień sprawia, że mamy większą motywację do ich spełnienia. Tak więc jeśli zdecydujecie się na wprowadzenie nowych nawyków do swojego życia, koniecznie zapiszcie je na jakiejś kartce, w notesie albo powieście w widocznym miejscu – tak aby codziennie Wam o sobie przypominały.

Nie stawiajcie jednak przed sobą zbyt wielu zadań. Duża ilość nałożonych na siebie obowiązków sprawi, że ciężej będzie je wykonać niż te same obowiązki rozłożone w czasie. Pamiętam, że kiedy chodziłam jeszcze do podstawówki, ksiądz w rekolekcyjnym kazaniu porównał je do gałązek. Łatwo jest łamać je pojedynczo, ale nie uda nam się złamać ich wszystkich na raz. Dlatego nie porywajmy się z motyką na słońce. Jak we wszystkim, także w budowaniu nawyków sprawdza się zasada – lepiej wolniej, ale trwale.

To jak, pracujecie nad sobą razem ze mną? 🙂

0 komentarzy do “Siła nawyku

  1. Ooo tak.. wstawanie od razu to chyba moja największa bolączka 😛 i to znamienite – jeszcze 5 minut 😀 Korzystanie z internetu to chyba mój najgorszy pochłaniacz czasu i energii 🙁 Także wyłączam teraz wi fii i będę walczyć 😉

  2. Najlepiej jeśli nasze nawyki są zdrowe i pozytywne. Takie trzeba pielęgnować. Nasze życie opiera się na nawykach i przyzwyczajeniach, dlatego od ich zmiany powinniśmy zacząć swoją pracę.

  3. Cały czas pracuję ze swoim nawykiem, żeby nie włączać laptopa od razu po obudzeniu się. Było ciężko, ale z dnia na dzień jest lepiej, czasami nawet zapominam o jego istnieniu i dopiero po obiedzie nadrabiam zaległości w mailach i postach 🙂 powodzenia 🙂

  4. świetne punkty! jestem pewna, że uda Ci się je zrealizować 🙂 nawiązując do punktu 1, czasem jestem zmęczona i chwilę jeszcze poleżę, ale nie jest to dłużej niż 5-10min, jednak na ogół szybko poprzeciągam się w łóżka (mój nawyk :D) i wyskakuję z niego 😉 nauczyłam się już nie odkładać niczego na później, w weekendu zawsze uczę się rano, by potem mieć cały czas wolny a w tygodniu uczę się i robię lekcje zaraz po tym jak wrócę i zjem obiad, dzięki temu całe popołudnie i wieczór mam wolny i nie muszę się martwić, że coś jeszcze trzeba zrobić 😉

  5. Jejku przyłączam się do Ciebie! Po przeczytaniu tego posta od razu mam ochotę uprzątnąć 'skórę węża', którą dziś dwukrotnie zrzuciłam (rozwaliła mnie ta nazwa:D) i zmyć gary po kolacji. Pracuję nad kilkoma z opisanych przez Ciebie rzeczy- nad niewłączaniem kompa od razu po przebudzeniu (a też sporo przy nim siedzę), wcześniejszym wstawaniem, robieniem rzeczy od razu, szybkim ogarnianiem mieszkania przed snem (obudzenie się w syfie demotywuje na starcie i nawet nie mam ochoty wstawać…). Powodzenia, oby się nam udało wypracować sobie takie nawyki:)
    Aha, a co zapisania planu na kartce, to masz rację – jest to baardzo ważne, i czujemy się wtedy bardziej zobowiązane do jego spełnienia;)

  6. Szczególnie podoba mi się ostatni punkt – z tymi ubraniami tez mam problem 😀 jakoś nie mogę tego zrobić – brudnych wrzucić do prania, czystych do szafy itd. Zalegają mi na krześle, czasem nawet z całego tygodnia (rzadko, bo rzadko – ale się zdarza). do tewgo musze zrobic porzadek w szafie bo miejsca brakuje 🙂
    Sniadanie stało się już moim nawykiem, teraz czas na inne rzeczy.
    Powodzenia!

  7. To jest od teraz jeden z moim ulubionych wpisów. Poważnie! Nawyki to całe nasze życie i od pewnego czasu, jak zdałam sobie z tego sprawę, zmieniam wszystko. Pozostawiam te dobre, te złe staram się usuwać- ale to trudny i warty zachodu proces, który ulepsza nasze życie. A co za tym idzie my sami stajemy się lepszą wersją samych siebie i właśnie o to chodzi.
    Moim wypracowanym nawykiem jest wstawanie o 30 minut wcześnie niż dotychczas, bez dłuższego leżenia 🙂 udało mi się również wypracować, a w sumie to nadal nad tym pracuję: działać pomimo strachu. Jeśli czuję strach oznacza to, że mój mózg nigdy nie spotkał się z daną sytuacją (i jeśli nie widzę zagrożenia mojego życia) to działam, bo wiem że strach jest tymczasowy, a to co się dzieje po jego ustąpieniu rekompensuje wszystko. Działać pomimo strachu poszerza naszą strefę komfortu i my sami też stajemy się pewniejsi siebie.

    😀

  8. Nawyki są bardzo, bardzo ważne. Wyrobienie sobie odpowiednich nawyków pozwala nie tylko uporządkować życie, ale także uczy nas samodyscypliny. Życie jest łatwiejsze. Sama również staram się wprowadzać różne pozytywne nawyki, oczywiście nie wszystkie naraz bo to nie ma sensu, ale po trochę. Wychodzi to lepiej lub gorzej, ale jakoś wychodzi. 🙂

  9. Uwielbiam wręcz w ten sposób wypisywać sobie konkretne rzeczy, które mam do zrobienia lub opisywać nowe postanowienia 🙂 Później, może to błahe, ale bardzo motywuje mnie efekt wizualny przedstawiony na takiej kartce, kiedy o wiele więcej zadań z listy zostaje skreślonych i zostaje ich mniej do wykonania. Wtedy widzę, że faktycznie robię postępy w tym, co sobie założyłam lub nie odkładam pewnych rzeczy w nieskończoność, tylko wykonuję je znacznie szybciej. A co do wprowadzania nowych nawyków i niwelowania tych starych, niekoniecznie dobrych… Sama staram się co nieco zmienić i ulepszyć, także zarówno za siebie jak i Ciebie trzymam kciuki 😉

  10. Mam ten sam problem z komputerem co Ty, ani się obejrzysz a godzina mija za godziną. Patrząc też na czas między posiłkami jakie zjadasz, mi również lepiej tak pasuje. Pozdrawiam 🙂

  11. Punkt 1 i 2 to moja zmora. Niby nastawiam budzik na 6 rano ale przez leżenie w łóżku, picie kawy i siedzenie na internecie do pracy wciąż się spóźniam, a mam naprawdę niedaleko. Tak mi te dwa nawyki weszły w krew, że czuję się źle gdy muszę wstać od razu. Za to (co mnie niezmiernie dziwi) nie mam problemu ze złymi nawykami w pracy. Przychodzę, jeśli jest co robić to robię to od razu. I wiecie co? W pewien sposób mnie to gubi, bo 1. wyrabiam się z robotą szybciej, więc zwalają na mnie więcej obowiązków, 2. ostatnio usłyszałam od przełożonej że obijam się w pracy, bo ona widocznie nie jest przyzwyczajona do tego, że pracownik dobrze zarządza swoim czasem. W związku z tym, gdy przełożona jest w pobliżu to ja udaję, że pracuje. Celowo nawet rozciągam pewne zadania, które mogłabym wykonać w 10 minut. Bardzo nad tym boleję, ale tak trzeba, bo mojej świetnej organizacji i tak przełożona nie doceni 🙁

  12. U mnie z tym pierwszym jest najgorzej, kiedy mój narzeczony ma na później do pracy. Nawet gdybym chciała wstać od razu, póki mój wewnętrzny leń się nie obudzi, to niestety obok leży jeszcze większy leń, który znajdzie milion wymówek, żeby tylko nie wstawać 😛

  13. A nie, u mnie z brudnym to nie problem. Gorzej z tymi czystymi, które przed włożeniem do szafki trzeba jeszcze przewrócić na prawą stronę, poskładać, później posegregować… Ale wystarczy robić to od razu, wtedy zajmuje tylko kilka sekund 😉

  14. Jej, dziękuję! :*
    Działanie pomimo strachu jest jedną z gorszych rzeczy do wypracowania. Ja póki co zdołałam wyrobić sobie nawyk włączania odpowiedniej playlisty przed takimi sytuacjami i zawsze wmawiam sobie, że lepiej jest żałować, że się coś zrobiło, niż że się nigdy nie spróbowało 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę