Sezon biegowy się kończy…

Co roku o tej porze (a nawet i wcześniej!) miałam ten sam problem – przychodziła jesień, ciemne wieczory i paskudne zimno, w związku z czym nie mogłam przecież biegać – no bo jak to się rozchorowywać na początku roku akademickiego? W związku z tym jesienią i zimą porzucałam bieganie na rzecz innych aktywności, aby wrócić do niego, jak tylko dni się wydłużą i zrobi się cieplej.
Tak było aż do ubiegłej zimy, kiedy to zainspirowana zimowymi poczynaniami obserwowanych przeze mnie biegaczy pomyślałam, że może jednak warto spróbować? Jeśli tego nie zrobię, to nigdy nie dowiem się, czy zimowe bieganie naprawdę nie jest dla mnie.

Jak bardzo się myliłam w moich pierwotnych przekonaniach! Bieganie zimą i jesienią jest wprost cudowne! Wiedziałam to już podczas pierwszego biegu, także jeśli nie spróbowałeś – nie mów, że to nie dla Ciebie 🙂

Obawy, które mi towarzyszyły, to przede wszystkim:

  • ślizganie się – ale nikt nie każe mi wybierać oblodzonych chodników; po leśnych/polnych ścieżkach biega się zimą o wiele lepiej, posypane piachem chodniki też są okej;
  • choroby – m(iał)am dość słabą odporność, jednak bieganie, jak i dodatek warzyw i owoców do każdego posiłku znacznie ją wzmocniły. Nie zdarzyło mi się jeszcze zachorować w związku z jesienno-zimowym bieganiem;
  • zimno – co prawda poprzednia zima nie raczyła nas zbyt hojnie siarczystymi mrozami, no ale umówmy się – nie ma co liczyć na 20 stopni w styczniu. Mimo to nie udało mi się zmarznąć dzięki odpowiedniemu ubiorowi i radom Eweliny, której jeszcze raz dziękuję :*
  • ciemno – i sama się sobie dziwię, że mogłam wymyślić tak idiotyczną wymówkę. Średniowiecze skończyło się jakieś 600 lat temu, od ok. 150 lat możemy posługiwać się żarówkami, latarnie na ulicach stoją od dziesięcioleci… Gdzie ta ciemność? Od zawsze lubiłam spacery wieczorami, dlaczego więc miałabym nie “pospacerować” biegiem? Każde miasto nocą wygląda magicznie, a jeśli nie wierzycie, to warto jest się o tym przekonać 🙂

Bieganie zimą było więc zrobieniem sporego kroku poza granicę mojej strefy komfortu. I absolutnie tego nie żałuję! W tym roku biegam jesienią z największą przyjemnością, nie obawiając się o nic i nie zamierzam przestać wraz z nastaniem zimy. Jedyne, co muszę sobie jeszcze sprawić, to trochę grubsza kurtka na wypadek spadku temperatury poniżej -5 stopni Celsjusza i buty bez siateczkowych stref wentylacyjnych – żeby nie przemokły, jak wpadnę w śniegową zaspę 😉
Może podpowiecie mi markę, która ma takie obuwie w swojej ofercie?

A Ty biegasz zimą czy szukasz wymówek? :>

0 komentarzy do “Sezon biegowy się kończy…

  1. Jeżeli chodzi o sezon biegowy, to dla mnie latem jest najgorszy czas. Nie ma czym oddychać i o wiele szybciej się męczę. Teraz jest najfajniej. Podczas mojego pierwszego biegu w zimie nie mogłam nadziwić się, że biegnie mi się tak lekko i przyjemnie (ciężko było wychylić nos z domu!). Moja odporność niesamowicie się poprawiła, nie choruję już praktycznie wcale. Właśnie niedawno wróciłam z biegania. Co tam deszcz, mgła i wymówki! Radość PO jest najważniejsza! :)))

  2. Też mam zamiar nie rezygnować w tym roku z aktywności na powietrzu, co prawda ja nie biegam ale spaceruje i jeżdżę rowerem, rower pewnie pójdzie w odstawkę, ale może przerzucę się na nordic walking, masz racje z tym wzmocnieniem odporności, od kiedy jestem aktywna prawie wcale nie choruje ,
    buty mam zamiar kupić takie : nike WOODSIDE.

  3. Ja też zimą się nie poddaje, biegam czy na termometrze -20 czy +20 !:)
    A jeśli chodzi o buty to nie pomogę, bo ja jestem wierna marce Kalenji a oni chyba nie mają butów bez siatki.

  4. Spacerowanie biegiem – lubię to:)
    Co do butów: poszukaj wersji z membranami. Nike ma swój shield, wiekszość marek posiłkuje sie goreteksem (zwykle w nazwie modelu wystepuje wtedy dodatek "gtx") Możesz też wybrać buty terenowe: mają agresywniejszy bieżnik, który dobrze sprawdzi się w błocie posniegowym i sniegu a i na lodzie da radę otaz bardziej gęstą siatkę (czasem również z membraną)
    Ostatecznie załóż grubsze skarpetki.
    Miłego biegania:)

  5. A dla mnie sezon się rozpoczyna. Lato ( w moim subiektywnym odczuciu) to katorga w bieganiu, teraz jest idealnie- więc nie musisz mnie za bardzo przekonywać 😀 biegam z Tobą.

  6. Ja nie szukam wymówek, bo nie biegam wcale…:D Cóż, nie jest to po prostu moja ulubiona forma aktywności, choć od czasu do czasy faktycznie mam ochotę puścić się przed siebie i pozwolić myślom płynąć swobodnie. Szczególnie mile wspominam biegi na obozach sportowych, które odbywały się brzegiem plaży. Tak mogłabym biegać godzinami 😀 Miasto już tak bardzo mnie nie kusi, a szczególnie starsi panowie na ławeczkach w parku dopingujący mnie przy kolejnym okrążeniu. Może i byłoby to miłe, gdyby panowie Ci nie siedzieli z piwkiem w ręku, wyglądając przy tym dość… podejrzanie :p W każdym bądź razie gdzieś po głowie krąży mi myśl, by mimo wszystko biegania spróbować, ale… Poczekam do lata 😀

  7. Ja biegam cały rok 😉 Zima i jesień to takie same pory roku jak lato i wiosna. W te letnie, czy wiosenne dni tak samo można znaleźć mnóstwo wymówek na nie bieganie – za gorąco, za mocno świeci słońce, za bardzo się spocę, nie mam małego bidonu a potrzeba woda itp. 😉

  8. Też tak uważam od ostatniego lata 😉 Jesienią, zimą i wiosną można biec i biec… A latem wolałam zrobić tabatę niż robić długie wybiegania 😉
    Również miałam problem z wychyleniem nosa z domu, ale jak sobie pomyślałam, jaka będę z siebie zadowolona, kiedy skończę – od razu mi przeszło 🙂

  9. Dzięki, dzięki, dzięki wielkie! :* Już wiem, czego szukać w takim razie 🙂
    Terenowych raczej nie chcę, wolę unikać niebezpiecznych nawierzchni, bo nawet najlepszy bieżnik nie da 100% gwarancji 😉
    Miłego spacerowania – biegiem 😉

  10. Zawsze to powtarzam i powtórzę jeszcze raz- jesień jest idealną porą na bieganie, a zima.. w sumie to nie było tak źle, nawet było całkiem wesoło gdy śnieg sięgał kolan 😀

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę