W świetle wydarzeń, które w ostatnich tygodniach położyły się cieniem na Polskę, Europę i cały świat, ciężko jest mówić o ulubionych rzeczach. Zastanawiałam się długo (jak widać, mamy już 22 kwietnia), czy publikować ten wpis i koniec końców uznałam, że dobrze jest wypunktować te rzeczy, które cieszyły w minionym miesiącu. Dlatego też przedstawiam: podsumowanie i ulubieńcy marca.
Spis treści artykułu
TogglePodsumowanie marca
Do czasu lockdownu siłowni skrupulatnie realizowałam mój plan redukcji. Zarówno jeśli chodzi o dietę, jak i treningi. W kolejnych dniach chciałam zmienić plan treningowy i przyspieszyć zrzucanie ostatnich 2-4kg, ale niestety wirus pokrzyżowal mi plany. Po zamknięciu siłowni nie trenuję regularnie i nie pilnuję michy. Dość często jem fast foody, nie dbam o makro i jest mi z tym źle. Mam cichą nadzieję, że ta spowiedź zmotywuje mnie do wzięcia się w garść.
Jeśli chodzi o treningi, to w kolejnym wpisie powiem o moim poprzednim planie treningowym nieco więcej. Natomiast od zamknięcia siłowi próbowałam już, z różnym efektem, chyba wszystkiego, czego doświadczałam przez ostatnie 8 lat mojej przygody z fit lifstyle’m. Przeszłam przez
Natomiast w kwestii diety – załamałam się od razu po zamknięciu siłowni. Z uwagi na to, że nie mogłam odnaleźć się w nowej rzeczywistości bez treningów siłowych, straciłam również sens trzymania diety. Co oczywiście jest myśleniem totalnie bez sensu i zataczającym błędne koło, dlatego muszę wziąć się w garść? Co powiecie na wspólne wyzwanie?
Okej. Ponarzekałam sobie, ale miało być pozytywnie. Czas więc na ulubieńców marca!
Ulubieńcy marca
Ulubiona potrawa
W marcu totalnie przepadłam w wegańskich burgerach Dobra Kaloria. Uwierzycie, że jadłam je codziennie przez ponad miesiąc? Każdego dnia grillowałam roślinnego kotleta i bułkę proteinową z Biedronki, dodawałam sałatę lub szpinak, ogórki kiszone lub korniszony, pomidora i piklowaną cebulkę. I przez ten miesiąc ani trochę mi się to danie nie znudziło!
Naprawdę polecam spróbować, tym bardziej, że hamburgery mają przystępną cenę (7-8zł za 2 sztuki), dużo białka (27/100g) i są powszechnie dostępne (Lidl, Carrefour, Auchan).
Ulubione ćwiczenie
Podciąganie na drążku! Doszłam już do 8 powtórzeń w serii i 3 powtórzeń z obciążeniem 5kg. Ups, nie pochwaliłam się wcześniej, że progres w ilości powtórzeń skusił mnie do zakupu…
Ulubione akcesorium do treningu
…pasa do podciągania! Długo nosiłam się z tą decyzją i teraz sama nie wiem, dlaczego zwlekałam. Pas pozwolił mi na znacznie szybsze budowanie siły zarówno w podciąganiu, jak i triceps dips na poręczach. Oba te ćwiczenia zaskoczyły mnie bardzo szybkim progresem, natomiast aby nie musieć robić większych objętości przez dodawanie serii i ilości powtórzeń, pas wydał się idealnym rozwiązaniem.
Ulubiony sprzęt kuchenny
Takiej kategorii ulubieńców chyba jeszcze w historii bloga nie było. Jednak muszę pochwalić dwa urządzenia, które zrewolucjonizowaly moje przygotowywanie posiłków.
Po pierwsze, jest to blender wysokoobrotowy Philips ProBlend 6 3D. Szukałam urządzenia, w którym będę mogła zrobić masło orzechowe bez kawałka orzechów, smoothie z pietruszką bez kawałków pietruszki i skruszyć lód do mikrokryształków. I ten blender potrafi to wszystko! Mogę w nim nawet zrobić smoothie z buraka, marchwi i jabłka bez dodatku wody i nie uświadczę w nim ani cząstki warzywa czy owocu – wszystko ma konsystencję musu.
Drugim sprzętem jest grill 3w1 marki SilverCrest z Lidla. Nigdy nie myślałam, że urządzenie tego typu będzie mi niezbędne – a okazuje się, że jest. Dzięki niemu zjadam bez problemu pierś z indyka, która wcześniej pod każdą postacią była dla mnie niejadalna.
I to by było na tyle z marcowych wspomnień. Już za kilka dni opublikuję listę moich ulubionych treningów z czasów, kiedy ćwiczyłam w domu. Mam nadzieję, że z nich skorzystacie!