Od czego zacząć ćwiczyć? Część 5.

Od czego zacząć ćwiczyć? Część 5.

Dzisiaj uraczę Was ostatnim już postem z serii “Od czego zacząć ćwiczyć?” poświęconym w całości marzeniu większości kobiet, którym jest widoczny zarys mięśni na brzuchu vel sześciopak vel kratka vel six-pack.

Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie wyczerpałam tematu i wciąż nie odpowiedziałam kompleksowo na postawione w tytule pytanie, dlatego w razie jakichkolwiek pytań zachęcam do kontaktu 🙂

Jeśli chodzi o mięśnie brzucha, to jest to jedna z większych partii mięśniowych w naszym ciele, dlatego też według większości trenerów trenować je możemy codziennie – choć w tej kwestii pojawiają się także głosy krytyczne. Najbezpieczniej jest robić to więc 3-4 razy w tygodniu. Mięśnie brzucha są bowiem angażowane niemal przy każdym innym ćwiczeniu.

Jakie ćwiczenia są najlepsze? Na pewno planki i nie bez powodu wymieniam je na pierwszym miejscu. Kolejnymi ćwiczeniami zaliczanymi do najbardziej skutecznych i takimi, które możemy wykonać bez specjalistycznego sprzętu, są dive bombers, wznosy nóg w leżeniu oraz brzuszki i półbrzuszki wraz ze wszystkimi ich modyfikacjami. Na siłowni możemy pokusić się np. o wznosy nóg w zwisie czy brzuszki na ławeczce skośnej.
Pomimo wielu negatywnych opinii osobom o zdrowym kręgosłupie polecać będę też aerobiczną szóstkę Weidera. Tak twardego brzucha nie miałam po żadnym innym treningu 😉

Nie o ćwiczeniach powinnam tu jednak pisać, a o diecie przede wszystkim. Reguła mówiąca, że dieta to co najmniej 70% sukcesu, tutaj sprawdza się idealnie. Mocne mięśnie brzucha jest w stanie wypracować sobie każdy. Ćwiczenia na tę partię należą bowiem do jednych z przyjemniejszych – według mojej subiektywnej opinii. Natomiast robienie przez cały dzień brzuszków nie da absolutnie żadnego widocznego efektu, jeśli nie będziemy dostarczać organizmowi właściwego “paliwa”. To znaczy: bez cukru, bez fast-foodów, bez wysoko przetworzonej żywności, dużo białka, mało węglowodanów (szczególnie tych prostych), ograniczenie smażenia (założenia mojej diety możecie przeczytać tutaj). Efekty przyjdą szybciej, niż się spodziewacie! 🙂

Tak więc zaciskamy pasa i życzę Wam (i sobie też) pięknego opalonego sześciopaka na plaży! A wakacje już za 2,5 miesiąca… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę