Fototydzień 27.04. – 03.05.2015r.

No i po długim weekendzie 😉 Dla mnie niestety nie skończył się on dobrze, bo przywiozłam do domu przeziębienie (dlatego też nie dałam rady przygotować wczoraj Fototygodnia). Dziś czuję się już dość dobrze, choć wolę nie zapeszać, bo pewnie pod wieczór przyjdzie pogorszenie… Póki co dzielnie trzymam się z dala od aptecznych leków i radzę sobie miodem, cytryną, pietruszką, solą morską, czosnkiem, warzywami i owocami.
A a propos domowych sposobów, to jestem właśnie w trakcie przygotowywania kilku mikstur “zdrowotnościowych”. Smakowo paskudne są cholerstwa, ale skoro mają działać, to jestem w stanie się poświęcić 😉

Pisząc ostatniego posta o siemieniu lnianym (klik), przypomniałam sobie o budyniu z niego (przepis) i od razu musiałam go zrobić. W wersji czekoladowej jest zdecydowanie najlepszy.

Najlepsze lody w mieście – Gelatiamo 🙂 Własnoręcznie robione, we wszystkich smakach świata.
Zgadnijcie, kto zjadł największą porcję? 😛 Tym razem wybrałam lody o smaku redbulla, bazylii z brzoskwinią, sorbet pomarańczowy, słony kajmak i bodajże cytryna z miętą, ale w tej chwili mogę już nie pamiętać.

Moje kochane ciężarki <3 Po miesiącach rozłąki w końcu poszły w ruch i… stwierdzam, że jednak siłownia jest wygodniejsza 😉
Podniesienie z ziemi 30-kilogramowej sztangi do wyciskania płasko jest o wiele, wiele, wiele cięższe niż zdjęcie nawet 40-kilogramowej sztangi ze stojaka. No i ciągłe przekładanie talerzy w hantlach… 😉

W środę po pracy udałam się z moją M. poprzymierzać trochę sukienek (czas najwyższy!) i… chyba znalazłam (chociaż powinnam powiedzieć: zaprojektowałam, bo idealnego modelu nie było i moja będzie “sklejką” ;)) tę jedyną w trzecim z kolei odwiedzonym salonie. Większy problem jest z welonem, bo do tej pory nie miałam pojęcia, że tak bardzo mogą się różnić… 😉

W piątek wybrałam się z rodzicami do Kołobrzegu i chyba to było moim “gwoździem do trumny” w kwestii przeziębienia. Niestety nad samym morzem okropnie wiało, a po południu zaczęło padać.

Mewom jednak nie przeszkadzało to w zażywaniu kąpieli słonecznych 😛
PS Woda całkiem ciepła 😉

Uwielbiam oglądać i fotografować kolorowe chmury przy wschodzie i zachodzie słońca. Najpiękniejszy róż, jaki występuje w naturze 🙂

W sobotę pomagałam przy pracach ogrodowych, a przy okazji trochę “pofociłam”. Na zdjęciach wiciokrzew, forsycja, magnolia i drzewka owocowe.

Najbardziej stęskniła się za mną oczywiście Kajusia. Najbardziej niedopieszczony i wygłodzony pies, jakiego znam 😛 No i jeszcze zmarznięty. Nie to, żeby miała swoje legowisko przy kaloryferze i głośno oznajmiała, kiedy zsunie się z niej kocyk… 😛


I na koniec anegdotka, bo dawno ich nie było 😉

Siedzimy z moją M. w pracy i rozmawiamy o ślubach, weselach i wszystkim, co z nimi związane.
M: Weź ślub w plenerze.
Ja: (myśląc, że chodzi o wesele) Zimno już będzie wieczorem, a w nocy tym bardziej, bez sensu. Poza tym jak się orkiestra podłączy? Pełno kabli będzie i w ogóle…
M: Ale sam ślub, wesele może być w sali.
J: Aaaa… No ale w plenerze możesz wziąć tylko cywilny, kościelny tylko w wyjątkowych przypadkach. Ale to trzeba pisać o zgodę do biskupa pewnie, szkoda zachodu.
M: W jakich przypadkach?
J: No nie wiem, zobacz sobie w necie. Pewnie np. na statku, w szpitalu…
M: (z oburzeniem w głosie) Kto bierze ślub w szpitalu?! Chyba jakiś chory!
J: Yyyy… No raczej 😛

0 komentarzy do “Fototydzień 27.04. – 03.05.2015r.

  1. śliczne zdjęcia 🙂

    pamiętam że jako dziecko byłam faszerowana przez rodziców sokiem z cebuli i sokiem z buraków, antidotum na każde przeziębienie
    zdrówka życzę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę