Ten tydzień dla odmiany był okropny. Nie chcę o nim pamiętać i mam nadzieję, że dzisiejsza pechowa niedziela zakończy to pasmo nieszczęść.
Na szczęście nie wszystko było złe i na plus mogę zaliczyć na pewno imprezę firmową i before-party w pracy 😉 Spotkałam się też razem z moją M. z naszą znajomą z liceum. Fajnie było przypomnieć sobie dawne lata 🙂
Po pierwsze – fotomenu.
Duże zdjęcie – sałatka z jajkami po benedyktyńsku i kiełkami rzodkiewki.
Dolny rząd: jogurt grecki z truskawkowym wheyem, miodem i orzechami; kakaowy omlet z sosem jagodowym; kakaowy omlet z sosem z jogurtu i wheya plus mango (niżej anegdotka na temat tej potrawy ;)).
Pionowa kolumna: zapiekane kanapki z sałatą, jajkiem sadzonym i serem; jajecznica ze szczypiorkiem i kiełkami kukurydzy, chleb żytni na zakwasie z masłem i papryką.
Uwielbiam próbować nowych smaków! Kolejna w kolejce czeka chińska gruszka – nashi – która wpadła mi do koszyka 😉
Kiełki słonecznika wyszły mi do tej pory najlepiej ze wszystkich. I są przepyszne! Od dziś są moimi ulubieńcami.
Pizza w pracy – integracja przed imprezą integracyjną 😉
Zima w Szczecinie! Jakie było moje zdziwienie w czwartkowy poranek, kiedy w kilka sekund po wyjściu z domu stałam się bałwanem 😛 Śnieżek leży do dzisiaj <3
Jeden z ostatnich kosmetycznych zakupów – spray z solą morską Toni&Guy. Daje efekt prawdziwego “artystycznego nieładu” 😀
Kolejny zakup – staniki sportowe w wersji nieco bardziej “glamour” – wszystko przez ozdobne dziurki. Dzięki nim biust wygląda o wiele lepiej 🙂
Jedna z Was poprosiła mnie na asku o wstawienie zdjęcia, na którym będzie widać długość moich włosów – oto jest 😉
Pamiętam, jak nie mogłam się doczekać, kiedy będą sięgały mi do pasa, teraz już są o wiele dłuższe 🙂
I na koniec mała aktualizacja formy 😉
Czas na anegdotkę!
Wracam z pracy.
TŻ: Przepraszam.
Ja: Za co?
TŻ: …
Ja: No co się stało?
TŻ: Pamiętasz czego pół zostawiłaś rano?
Ja: Aaaa, omlet? Miałam Ci mówić, że możesz dojeść, tylko zapomniałam rano. Smakował?
TŻ: Omlet ok, tylko ten owoc był jakiś taki dziwny… Jak martwy.
Martwym owocem było mango. Jestem padlinożercą? 😛
hahhaha, martwy! <3 hahahhaha. Forma wspaniała 🙂
Dla mnie mango jest pyszne 😀 bardzo lubię cytrusy 🙂 A włosy masz już śliczne! 🙂
Wiesz? Jadłam kiedyś mango, pomyślałam to samo ;d
Mi mango skarpetką podjeżdża:D Ale w smaku nawet ok:)
Z gruszką wypaliłaś:D Ciebie to tylko na zakupy wypuścić:D
Witam, regularnie przeglądam Twojego bloga, dlatego też chciałabym się poradzić kogoś doświadczonego w te materii 🙂 Ważę około 53-55 kg (nie wiem czemu waga tak skacze) przy 165 (schudłam 21 kg)… No i chciałam się poradzić, jak wypracować sobie płaski brzuch, mówi się, że brzuch robi się w kuchni. Staram się jeść zdrowo, ale nie jest to rygorstyczna dieta. Jem wszystko, rozsądnie. Ale od pewnego momentu stoję w miejscu. Nie wiem czemu taki zastój..Czy bez pomocy dietetyka i instruktora na siłowni da się w warunkach domowych zrobić zarys mięśni brzucha ? 🙂 Jakieś wskazówki/wymiana doświadczeń ? 🙂 Byłabym wdzięczna! Pozdrawiam
mniam, ile u Ciebie smaczności 😉 a tej gruszki jeszcze nigdy nie jadłam !
O matko pizza mnie ostatnio prześladuje… 😉
Dżizas, jakie piękne i długie Ty masz te kudełki!:D
Twoje fotomenu zawsze wzbudza we mnie dzikie smaki…
Miałam ten spray Tony…. ale dla mnie do bani był, z tej firmy jedynie nabłyszczacze lubi co jakiś czas używać. Menu apetyczne jak zawsze !