Bez wątpienia rok 2020 nie sprzyja realizowaniu sportowych postanowień. 3 tygodnie temu zostały ogłoszone kolejne obostrzenia uniemożliwiające korzystanie z siłowni i klubów fitness. Z całą pewnością nie jestem jedyną osobą, która z tego faktu nie jest zadowolona i jest to naprawdę delikatny eufemizm. Emocje jednak już nieco ostygły i pogodziłam się z tym faktem, ale początkowo złość, smutek i frustracja wylewały mi się uszami.
Na początku zastąpiła je rezygnacja. Na szczęście po tygodniu minęła, a jej miejsce zajęła akceptacja faktu, że przed nami wszystkimi jeszcze długie tygodnie w tej tymczasowej smutnej rzeczywistości. Doszłam więc do wniosku, że wypadałoby się w niej odnaleźć. I, przeciwnie niż podczas wiosennego lockdownu, nie wrócić z pożałowania godnymi wynikami. Oczywistym jest, że w warunkach domowych, mając znacznie mniej sprzętu, nie zbuduję ani nawet nie utrzymam siły. Ale mogę popracować nad innymi aspektami.
Spis treści artykułu
ToggleTrening siłowy w domu
Żeby wykonać jako-taki trening siłowy w domowych warunkach, musiałam domówić nieco sprzętu. Jako produkty pierwszej potrzeby wytypowałam gumy o dużym obciążeniu – do 109kg. Kolejnym zakupem była sztanga prosta i 2 talerze po 20kg, dzięki czemu mogę zmontować już 70-kilogramową sztangę. Prostą i długą. Bo musicie wiedzieć, że kiedy byłam totalnie początkującą osobą, kupiłam do domu sztangę lekko łamaną jako kompromis między prostą a łamaną. Do tej pory nie wiem, jak na to wpadłam 😂 Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze ławeczki, stojaka na sztangę, jakichś 50kg i sztangoodpornej podłogi… Ale nie można mieć wszystkiego, więc radzę sobie z tym, co mam.
Z uwagi na mniejszą ilość obciążenia niż na siłowni i braki sprzętowe (uniemożliwiające chociażby założenie na barki sztangi o większym ciężarze), postawiłam głównie na objętości na niższych obciążeniach. Ponadto do sztangi podczepiam gumy, co pozwala mi pracować nad dynamiką. A przy okazji mobilizacji przed treningiem pogłębiam zakresy ruchów.
Ale trening to nie wszystko. Czas lockdownu wykorzystuję również na poszerzanie wiedzy.
Skąd czerpać wiedzę?
Pandemia wymusiła na wielu biznesach przejście do trybu online. Nie inaczej odbyło się to w branży fitness. Poza treningami online’owymi zaczęły pojawiać się webinary. Uczestniczyłam w kilku i szczerze mówiąc – większości z nich nie polecam.
Jednak czystym sumieniem mogę Was zachęcić do uczestnictwa w webinarach organizowanych przez:
- Barbell Brothers – webinary o tematyce trójbojowej, chociaż uważam, że z pierwszego z nich skorzysta każda osoba trenująca siłowo. Mi dzięki niemu udało się poprawić bracing.
Oprócz webinarów wiedzę warto czerpać z książek. Tytuły na które warto zwrócić uwagę:
- Josh Bryant „Jailhouse Strong” (obie części), „Tactical strongman”,
- Mark Rippetoe „Starting Strength”, „Practical programming for strength training”,
- Bret Contreras, Glen Cordoza „Glute Lab”,
- The Barbell Brothers „Black Book”.
Przyznam się, że część z tych pozycji mam jedynie napoczętą i czekającą na swój moment na kontynuację. Jednakże już po fragmentach wiem, że to tytuły, które mogę polecić z czystym sumieniem.