
Ten tydzień (a przynajmniej druga jego połowa) minęła mi pod znakiem przeziębienia. 1,5 tygodnia nie poddawałam się bakteriom, ale niestety w końcu mnie dopadły. Wobec powyższego połowę czwartku, piątek i sobotę spędziłam w łóżku głównie pijąc sok z cytryn z miodem i śpiąc. Dziś na szczęście poczułam się lepiej, więc nadrobiłam domowe zaległości – wyprałam i posprzątałam, co trzeba.
Z grilla, o którym pisałam przedwczoraj niestety nic nie wyszło. Sobota była tak brzydka, że nawet gdybym nie miała gorączki i zapchanego nosa, i tak bym nie wyszła. Było zimno, lało i wiało… Paskudny początek wiosny. Za to dziś obudziło mnie słońce i mimo zaledwie 4 stopni na termometrze, jakoś lepiej było mi wstać i zacząć żyć
Zaczynamy od Fotomenu!
Kolumna po lewej: sałatka z wędzonym łososiem i oliwkami; sałatka z wędzonym łososiem, szalotką i zieloną pietruszką; owsianka z wheyem truskawkowym, kremem z białej czekolady i suszonych truskawek i bananem.
Kolumna po prawej: owsianka z waniliowym wheyem, kakaowym masłem orzechowym i czarnymi porzeczkami; sajgonki/spring rollsy z łososiem i warzywami. Wynagrodziły mi brak grilla
Wtorkowy posiłek potreningowy – sałatka z jajkiem, bekonem, kurczakiem i parmezanem, do tego sos anchois. Pyyyyszna! I idealnie wpasowała się w moje makro
KOCHAM mango! To chyba mój ulubiony owoc. Miało go co prawda nie być tutaj, ale… No właśnie – “ale”. Zajrzyjcie do anegdotek na końcu wpisu
Najlepsze kosmetyki to te z jednoelementowym składem! Dorzuciłam się do zamówienia mojej M. i wzięłam masło kakaowe, spirulinę i masło mango. Póki co użyłam masła kakaowego do stworzenia tłustego kremu używanego po oczyszczaniu twarzy. Uwielbiam jego czekoladowy zapach <3
Some selfies! Mimo tradycyjnej pobudki o 5:20 i wyjścia z domu o 5:50, po zrobieniu śniadania, makijażu, ubraniu się, spakowaniu lunchboxów, miałam jeszcze masę wolnego czasu, co nigdy mi się nie zdarza. Wykorzystałam go kreatywnie, jak widać
Moje zdjęcia zaćmionego słońca niestety średnio nadają się do publikacji. Widać na nich jedynie błyszczące koło – więc tyle, co nic. Te obok są autorstwa mojego taty, który o niebo lepiej posługuje się sprzętem fotograficznym, co widać na załączonych obrazkach.
Dodam, że są nietknięte Photoshopem – żadnych kontrastów, rozjaśnień, przyciemnień ani innych takich
Czas na anegdotki Rozpocznę od zapowiedzianej już z mango.
Jako że przez 2 dni byłam niemalże przykuta do łóżka (a przynajmniej nigdzie nie wychodziłam), poprosiłam mojego narzeczonego o zrobienie małych zakupów, kiedy będzie wracał z pracy. Lista zawierała m.in. orzechy, avocado, banany, włoszczyznę i inne takie. TŻ wrócił, wypakowuje wszystko i komentuje informując mnie, co kupił. Na końcu wyciąga mango.
TŻ: A avocado to ci takie kupiłem.
M: (powstrzymuję śmiech) …
TŻ: No bo były jeszcze takie małe i zielone. Już je miałem brać, ale zobaczyłem, że jeszcze takie większe są. To największe ci wybrałem.
M: (śmiech) Ale to nie jest avocado. To mango.
TŻ: O kurczę! To nie może być?
M: No może być. Zjem je, bo lubię, ale ciasta z niego nie zrobię.
No i musiałam zmienić koncepcję na z key lime pie na tartę cytrynową
Namówiłam TŻa, żeby kupił sobie jakiekolwiek ryby i jadł je chociaż 2x w tygodniu. Padło m.in. na zapuszkowane śledzie. Wróciliśmy z zakupów, zjadł, siada koło mnie i coś mówi.
M: Ej, ale nie chuchaj na mnie tak tymi rybami.
TŻ: No co się tak krzywisz? To są bardzo potrzebne kwasy omega-3… Czy jakoś tak.
No i w końcu się nauczył! Tylko dlaczego ja muszę cierpieć?
Patrząc na twoje fotomenu zrobiłam się natychmiast głodna. Nie robi się ludziom takich rzeczy w niedziele wieczorem
hahahahhhh, moje ulubione anegdotki!
Przepraszam!

Specjalnie daję zdjęcia jedzenia na początku, żeby do końca wpisu mózg zdążył zapomnieć o tym, co oczy widziały na pierwszym zdjeciu
Miło to czytać
Jaki piękny księżyc + anegdotki!
Haha uwielbiam Twojego faceta
mój mnie zawsze opieprza jak coś robię źle, albo raz na ruski rok uznam, że piję colę i jem frytki, matko wtedy to jest lament
też lubię mango ! <3
To racja, że najlepsze kosmetyki to te jednoskładnikowe!
uwielbiam masło kakaowe, a spirulina to mój hicior, któremu piszę na blogu pochwalne poematy (przenośnia, of kors) ;D masła mango mam próbkę, zamierzam dziś na włosy wypróbować:)
Zdjęcia zaćmienia są wspaniałe, na dodatek bez fotoszopa, wow, brawa dla taty;D
A co do anegdotek…zauważyłam, że zanim zaczęłam je czytać już miałam na twarzy uśmiech – wystarczyło, że zobaczyłam, że SĄ ;D