Od początku mojej przygody ze sportem zauważyłam znaczną poprawę jeśli chodzi o siłę mięśni. Niemalże namacalnymi dowodami na to jest np. ilość pompek (męskich!), które jestem w stanie wykonać – wczoraj, zgodnie z wyzwaniem, zrobiłam 25 powtórzeń ciągiem, choć 3 ostatnie nie były już tak głębokie. Kolejną oznaką jest pozycja kruka z jogi – kiedyś było to dla mnie niedoścignione marzenie, a teraz wykonuję ją “z marszu”. Ponadto nie sprawiają mi już kłopotu wszelkiego rodzaju planki – chyba że jestem (ty)dzień po crossfittowym treningu i boli mnie wszystko, co możliwe.
Jednak siła siłą, ale to, co stało się wczoraj, nie jest dla mnie w żaden sposób wytłumaczalne.
Otóż kiedy myślałam wieczorem co by tu sobie potrenować, doszłam do wniosku, że ostatnio nie wykonuję właściwie treningów cardio ani HIIT. A ponieważ Cardio Axe w poprzednim tygodniu zaliczyłam dwa razy, postanowiłam postawić na HIIT 20 Class z TurboFire. Niecały rok temu te treningi wylewały ze mnie siódme poty, a teraz? Teraz nie poczułam nawet dużej różnicy w tętnie. W połowie treningu zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie robię czegoś źle, ale nawet wykonując 2-3 powtórzenia więcej nie byłam zdyszana.
Jest to dla mnie dziwne tym bardziej, że o ile wykonując w tamtym roku program TF, naprawdę pracowałam nad kondycją, tak od listopada co najmniej jest mi ona obojętna i wykonuję głównie treningi Ewki i Zuzy, które do kondycji raczej się nijak mają.
Jak by jednak nie było, to od przybytku głowa nie boli i cieszę się, że aż tak poprawiła mi się wydolność – przyda się w trakcie biegania 😉
A skoro w temacie biegania jesteśmy, to trochę się usprawiedliwię 😀 Miałam dzisiaj zacząć biegać – wiem. I naprawdę chciałam! Wczoraj nawet dokonałam przeglądu moich biegowych butów, który przeszły bez zarzutów.
ALE! Na ulicach i chodnikach leży ciapa/chlapa/błoto pośniegowe – jakkolwiek to nazwać, jest bardzo nieprzyjemne i z całą pewnością przeniknie przez siateczkowe części butów. A zmoknięte i zmarznięte nogi = przeziębienie murowane. Tak więc dopóki nowy śnieg nie przestanie padać, a ten, który już leży, nie stopnieje, za bieganie się nie biorę.
Jak tam Wasze wiosenne plany?
Zobacz też
- przez Maggie