- przez Maggie
Podsumowanie kwietnia było lekko spóźnione, a kwietniowi ulubieńcy są jeszcze bardziej opóźnieni – ale do tego pewnie zdążyliście już przywyknąć 😉 Na wszystko, co było w kwietniu złe, wyżaliłam się już w podsumowaniu miesiąca. Dzisiaj napiszę o tym, co było w nim dobre. Plusy też trzeba dostrzegać 🙂
Spis treści artykułu
ToggleUlubione ćwiczenie
Podciąganie na drążku. Po tygodniu treningów potrafiłam się już dwukrotnie podciągnąć, z czego pierwsze powtórzenie było “z doskoku”, a drugie z wierzgającymi nogami 😉 Teraz robię już dwa poprawne powtórzenia i chcę więcej!
Ulubiony trening
FBW z superseriami, który robiłam 8 kwietnia. Uwielbiam krótkie treningi z dużym obciążeniem, a w superseriach w ogóle jestem zakochana 🙂
Ulubiony produkt spożywczy
Soczewica zielona. Ostatnio jedno z niewielu źródeł białka (przypominam, że nie jem kurczaków – a nawet drobiu w ogóle – i nabiału). Próbowałam polecanej przez Was czerwonej soczewicy, ale to zdecydowanie nie mój smak [edit: znalazłam dla niej idealne zastosowanie, o którym napiszę jutro].
Ulubiona potrawa
Muffinki! Zarówno te z odżywką białkową w wersji pinacolada (z mąką kokosową i ananasem), jak i te “śmieciowe”. Babeczki uwielbiam też za to, że mogę je zabrać ze sobą wszędzie na wypadek niespodziewanego ataku głodu 🙂 Nadają się tez idealnie na posiłek do pracy, kiedy nie mam czasu na przygotowanie czegoś “na świeżo”.
Ulubiony kosmetyk
Olejek do kąpieli Wellness&Beauty z olejem sezamowym i ekstraktem z wanilii. Kupiony co prawda ostatniego dnia kwietnia, ale już stał się moim ulubieńcem. Nie wykorzystuję go do kąpieli, bo zdecydowanie bardziej wolę prysznic niż wylegiwanie się w wannie, ale sprawdza się świetnie do pielęgnacji ciała.
Ulubiony film
“Oldboy. Zemsta jest cierpliwa”. Film z tak zaskakującym (porównywalnie do “Dziewczyny z tatuażem”) zakończeniem, że paradoksalnie się go domyśliłam, aczkolwiek dopiero na kilka minut przed jego końcem. Jestem jednak pewna, że wielu z Was zaskoczy. MUSICIE go obejrzeć.
Ulubione piosenki
W kwietniu królowała muzyka filmowa z klasycznych wyciskaczy łez. “Time of my life” z “Dirty dancing”, “I will always love you” z “Bodyguarda” i “My heart will go on” z “Titanica”. Było to podyktowane moim melancholijnym nastrojem, ale i nowym weselnym pomysłem 😉
Najlepsze artykuły
- Blue SWEATPANTS: O co chodzi w tym treningu siłowym?,
- Być idealną: Od czytelników #1 – Rozmiar biustu a odchudzanie,
- FitBody: Pretty hurts,
- Niebieskoszara: Źródła białka roślinnego i zwierzęcego – tabela.
Zapraszam Was również na bloga Nebeski, która nieźle mi nasłodziła w swojej serii “Idealne sylwetki według Nebeski”. Dzięki, Natalko :*
Na koniec tradycyjnie najpopularniejsze posty na I love how it feels!. Tym razem pomijam fototygodnie (i ulubieńców marca, bo znaleźliby się oni również w pierwszej piątce), gdyż w każdym takim zestawieniu znajdują się co najmniej dwa wpisy z tej serii i tym razem nie jest inaczej. Wszystkie wpisy tego typu znajdziecie tutaj.
- Fit paczka od Agnes.
- Fit shopping vol. 4.
- Jak układać treningi?
- Co ja ćwiczę? Vol. 2.
- Easter killer.
A jacy są Wasi ulubieńcy w poszczególnych kategoriach?
To mi dałaś propozycję na film wieczoru : D
O ale romantico się zrobiło:D Taki klimacik do tych babeczek:D (tak przy okazji trzeba mi jakiś prosty przepis na babeczki właśnie,bo dobre są jako przekąska i jak lunchbox a tyle co widziałam przepisów to w głowie się kręci:D)
Mam soczewicę zieloną ,ale ta czerwona jednak bardziej wpasowała się w moje gusta:D
I ten FBW widzę dobry. Mogłabyś coś jeszcze o nim napisać? Robiłaś go pod siłówkę czy bardziej jako hit?:)
jejuu jakie stare piosenki, mnie to jeszcze na świecie nie było 😀
Ja zdecydowanie wolę czerwoną soczewicę 😀 W sosach i zupie szczególnie 😉
Dziękuję za podlinkowanie! 🙂
gratulacje dwóch podciągnięć. ja póki co nie umiem nawet podciągnąć się pół razu. ale może kiedyś…
ja wolę soczewicę czerwoną, ale to raczej z tego względu, że szybciej się gotuje 😉 i wybieram ją, gdy potrzebuję 'zagęstnika' np do zupy, lepiej też się do tego nadaje. zieloną za to często przerabiam w młynku na 'mąkę' 😉 w kwestii smakowej, dla mnie porównywalnie.
kasia
Daj znać, jak wrażenia 😀
Kurczę, nie podlinkowałam tych przepisów 😀 Zaraz to zrobię, ale oba są na blogu, oba są sprawdzone i oba są miodzio-pyszne 😉
Ja dla czerwonej też już znalazłam zastosowanie i to, co mi z niej wyszło, jest niebiańsko smaczne. Choć powinnam raczej napisać: "piekielnie", bo pikantne jak cholerka 😀
Zdecydowanie siłowy 🙂
Serio? Taka młodziutka jesteś? 😉
Najnowszy tu jest chyba "Titanic", który wyszedł bodajże w 1997 r., jeśli mnie pamięć nie myli. Ale w 2012 weszła do kin wersja 3D – pamiętam jak dziś: cała sala kinowa Heliosa dla nas i pary staruszków 😀
Ja zielonej do zup ani sosów nie używałam – dodawałam ugotowaną do ryżu/kaszy i warzyw na patelnię i była super. Czerwona kompletnie się do tego nie nadaje według mnie 😉
Nie ma sprawy :))
Ćwicz, a zdziwisz się, jak szybko przyjdą postępy 🙂
Jako zagęstnik czerwona jest super, to potwierdzam 🙂 A zielonej nie gotuje się dużo dłużej. Zresztą nie jest to uciążliwe, bo ani mieszać, ani specjalnie pilnować nie trzeba 😉
O mące z zielonej nie słyszałam, ale może być rzeczywiście fajna. Wypróbuję, dzięki za podrzucenie pomysłu 🙂
ja niestety nie podciągne sie na drążku nawet razu, choćbym bardzo chciała. Jeszcze za słabe ręce, ale trenuje siłowo. Mam nadzieje, że za jakis czas uda się.
Mówisz, że mam się przyczaić na olejek? 😉
Czekam na przepis z wykorzystaniem soczewicy:)
Uda się na pewno, tylko musisz się do tego przyłożyć 🙂
Jeśli lubisz zapach wanilii, to koniecznie! 😉 Widziałam wczoraj, że są jeszcze w promocji w polskim rossmannie, może w Niemczech też 😉
Zapraszam jutro po południu 🙂
Bardzo bym chciała Twoje muffinki spróbować 😀 kiedy zapraszasz?
U Ciebie widać romantycznie i melancholijnie, a tak w ogóle to co słychac u Ciebie?
15 minut to fakt, niedługo, ale 2razy dłużej niż czerwoną 😛 ja taką 'mąkę' dorzucam do placków/omletów, ciasta jeszcze nie piekłam, ale mam już pewien pomysł, więc niedługo pewnie wypróbuję żeby zobaczyć jak się sprawdzi 😉 podobnie można wykorzystać mąkę z ciecierzycy 😉
kasia
widać byłaś w romantycznym nastroju ;))) kurcze nie próbowałam nigdy zielonej soczewicy ;))
Podpisuję się pod komentarzem Agnes, też chcę muffinek 😉
Wpadaj kiedy chcesz 😀 Wysłać ich nie dam rady, bo się zepsują w drodze 🙁
Co słychać? Hmm, teraz już wszystko ok 🙂
Oj byłam i to aż za bardzo 😉
Musisz koniecznie nadrobić zaległości! 🙂
Zapraszam w takim razie 😀
Też użyłabym jej przede wszystkim do omletów, ale i do babeczek. Ciasta piekę raczej rzadko 🙂
Ciecierzycy już daaaaaawno nie jadłam 🙂
hmm.. mam pytanko : ile mniej wiecej trwa twój trening ?
Split ok. 45minut, inne bardzo różnie 😉
a ja się przyznaję, że nigdy soczewicy nie jadłam 😉 muszę to zmienić 😀 Kochana, zasługujesz by Ci słodzić nawet co chwilę :*