Siemię lniane – z czym to się je?

O tym, że siemię lniane jest zdrowe, pożyteczne pod wieloma względami i może być stosowane wszechstronnie i na wiele sposobów, wiadomo od zawsze. A przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie dostałam kilku pytań m.in, o to, jak je przyrządzać i do czego wykorzystać. Prosiliście o wpis na ten temat – więc oto jest.

Siemię lniane jest przede wszystkim bardzo dobrym źródłem zdrowych tłuszczy o przewadze kwasów tłuszczowych nienasyconych Omega-3. Ponadto nasiona zawierają również masę błonnika (27 g w 100 g produktu) i sporo białka (18 g na 100 g produktu). Niestety, zawartość tłuszczy powoduje, że są one dość kaloryczne – aż 534 kcal w 100 g nasion.

Siemię nie jest szczególnie bogate w witaminy, za to obfituje w składniki mineralne – szczególnie magnez, fosfor i potas. Dzięki temu mamy pewność, że spożywając je, nie wpychamy w siebie pustych kalorii.

No dobra, ale po co właściwie jeść siemię? Powodów jest cała masa!

  1. Dzięki dużej zawartości błonnika powoduje szybkie uczucie sytości.
  2. Z tego samego powodu wspomaga trawienie i perystaltykę jelit.
  3. Wspomaga spalanie tłuszczu przez dużą zawartość NNKT.
  4. Wysoka zawartość tłuszczu pomaga we wchłanianiu witamin z posiłków.
  5. Odżywia skórę, paznokcie i włosy.
  6. Zapobiega wypadaniu włosów i łamaniu się paznokci.

W jakiej formie najlepiej spożywać siemię? W każdej 🙂
A tak serio – ile osób, tyle zdań. Jedni są za tym, aby spożywać siemię w całości, inni kupują mielone. Ja zawsze kupuję całe ziarna i albo jem je na surowo (ewentualnie zalane wrzątkiem), albo mielę przed dodaniem do posiłku. Za tym drugim sposobem przemawia argument, że łuska nie jest trawiona w układzie pokarmowym i nie wszystkie składniki odżywcze mogą zostać wchłonięte w procesie trawienia.

Niestety ze spożyciem siemienia lnianego wiąże się też pewne niebezpieczeństwo. Nasiona lnu zawierają bowiem związki cyjanowe. Dlatego też należy zachować umiar w ich spożywaniu. Maksymalna bezpieczna dawka to 3 łyżki dziennie, ale jeśli dopiero zaczynasz jego stosowanie, zacznij od 1,5-2 łyżek.

Jednak siemię można stosować nie tylko wewnętrznie. W gronie włosomaniaczek furorę robi lniany żel do włosów, który utrwala ich skręt i pozwala nieco je modelować. Przepis jest bardzo prosty – dwie łyżki siemienia wystarczy zalać dwiema szklankami wody, gotować, odcedzić i żel gotowy! Nasion, które zostały na sitku, nie musicie wyrzucać. Świetnie sprawdzają się w roli maseczki do twarzy bądź peelingu do ciała 🙂
Żelu można użyć nie tylko jako produktu do stylizacji, ale również maski na włosy. Naprawdę świetnie je nawilża i odżywia. Wypróbujcie koniecznie!

Jako pozycję obowiązkową do wypróbowania zapiszcie też sobie budyń lniany, o ile jeszcze go nie sprawdziliście. Niebo w gębie! Szczególni w wersji czekoladowej – z dodatkiem kakao 😉
Natomiast gotując nasiona z sokiem albo z wodą i miksując na końcu z owocami otrzymacie przepyszny, kipiący zdrowiem kisiel. I jak tu się im oprzeć?

0 komentarzy do “Siemię lniane – z czym to się je?

  1. Nigdy go do niczego nie dodawałam, a przymierzam się od dawna 🙂 Fajnie, że napisałaś co i jak 🙂 Jednak z tego co słyszałam, po zalaniu wrzątkiem robi się taki jakby.. hmm glut i ciężko to przełknąć. To prawda? Dodajesz wtedy to do jakiegoś dania czy pochłaniasz w takiej formie? 😮

  2. Budyń lniany jest przepyszny! O siemieniu niestety często zapominam, w praktyce jem go tylko kiedy jestem u rodziców – mama zawsze ma pełną paczkę, bo dodaje siemię do chleba. Ja swój chleb wolę robić bez dodatków i podczas zakupów najczęściej zapominam żeby kupić siemię dla siebie. Chyba powinnam to zmienić 🙂

  3. Z siemieniem lnianym jeszcze nie miałam do czynienia, ale myślę właśnie od paru dni nad zakupem i zrobieniem pasty do oczyszczania twarzy, ponoć na cerę też dobrze działa:) no i przy okazji spróbuję toto jeść, kusi mnie ten budyń:)

  4. W mojej owsiance zawsze ląduje łyżeczka siemienia lnianego:) Poleciła mi go jeszcze położna po porodzie jako źródło kwasów omega i jako środek antydepresyjny (hah nie wiem czy pod tym kontem działało, ale sugestie tez leczą;))Tyle że siemie czasem moze wzdymać, warto o tym pamiętać i nie przesadzać z ilością.

  5. U mnie często ląduje w plackach/owsiance lub sałatkach:) Może to tylko złudzenie ale widzę że rzeczywiście poprawił mi się stan włosów:)

  6. siemię lniane wprost uwielbiam, swojego czasu także poświęciłam mu post na moim blogu. Szczególnie lubię w postaci pitnej (zagotowane z wodą) oraz jako nasiona do sałatki. próbowałam też jako maseczki na twarz i włosy – działa cuda, choć jest niewygodne w aplikacji 😉

  7. Jak już mowa o niasonach, to sprawdzałaś też może ostatnio popularne – nasiona chia, ostropest plamisty czy może młody jęczmień? Masz jakieś fajne pomysły na wykorzystanie ich tak jak pokazany przez Ciebie budyń lniany (bardzo fajny pomysł!)?

Skomentuj Cassidy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę