Fototydzień 30.06. – 06.07.2014r.

Pierwsza połowa tygodnia była związana dla mnie z ogromnym stresem i ostatnim egzaminem w sezonie. Niestety, z powodu choroby jedno zaliczenie musiałam przełożyć i dlatego też najprawdopodobniej czekać mnie będzie “kampania wrześniowa” – chyba że dostanę zgodę na wcześniejsze zaliczenie. Póki co jednak cieszę się wakacjami i… czuję pustkę po nauce 😉 Choć za notatkami wcale nie tęsknię.
Studiów jednak w fototygodniu nie będzie, będzie za to początek wakacji 😉

Nie wiem, czy akurat tutaj powinnam publikować takie niezdrowe zdjęcia, ale przynajmniej zobaczycie, że nikt nie jest święty 😉 W tym tygodniu przeszłam samą siebie, ale czas się ogarnąć.
Po lewej na górze kasza jaglana z łososiem i warzywami smażonymi na parze – jedyna zdrowa propozycja. Poniżej wizyta z M. (która chciała ciągle świętować i sama nie wiedziała co 😀 ) w Pizza Hut.
Po prawej obiad, który “zrobił” mi mój narzeczony, kiedy do niego jechałam (a podobno siedział w kuchni 2 godziny! 😛 ) i prezent od niego – czekolada z żelkami <3

Widok z auta. Być może nie widać tego dobrze na zdjęciach, ale całe błękitne (na górze) i żółte pola sąsiadujące ze sobą robiły mega wrażenie. Tym bardziej, że rzepak już dawno powinien przekwitnąć.

Wakacje rozpoczęły się dla mnie niezwykle miło (już pomijając fakt, że w wakacje miło jest zawsze) – od przesyłki od Lidl Polska, w której znalazłam buty biegowe. Są naprawdę rewelacyjne na betonie i chodnikach, ale niestety kompletnie nie sprawdzają się na polnych ścieżkach.

Kolejne fontanny na blogu 🙂 Tym razem pod szczecińską Pleciugą. Te grają i “tańczą”. Robi to wrażenie szczególnie po zmroku 🙂

Żeby nie było, że jem same śmieci – korzystam też z tego, co daje natura 🙂 Na górze truskawki, które dostałam od narzeczonego, jak sam powiedział, zamiast kwiatów. Poniżej jagody od babci, większość już zamroziłam 🙂

Czwarta część “Transformers” to kolejny film, na który nie mogłam się doczekać. Wczoraj wybraliśmy się na niego z narzeczonym. Efekty robią wrażenie, film trzyma w napięciu, ale fabuła jest mocno niespójna. Aczkolwiek dla fanów “Transformersów” to pozycja obowiązkowa 🙂

A to już dzisiejszy “piknik” pod domem. TŻ zakuwał, a ja z Kają przygotowywałam fototydzień 😉


0 komentarzy do “Fototydzień 30.06. – 06.07.2014r.

  1. Nawet nie wiesz jaka ulga wiedzieć że to nie tylko mi zdarzają się takie '' grzeszki'' 😀 Już się bałam że jestem jakimś odmieńcem tutaj:D Ale też dziwię się że jeszcze żaden hejter nie wjechał na scenę,bo jak to tak pizze? Przecież to takie nie ortoreksyjne 😀

  2. każdy z nas jest człowiekiem i ma prawo na małe grzeszki 😉 w końcu nam też się chce od czasu do czasu zjeść coś mniej zdrowego 😀 na transformersach byłam i bardzo mi się podobało, jestem wielką fanką tego filmu 😀

  3. Hahaha, też się właśnie dziwię 😀

    Powiem Ci tak: każdy ma grzeszki. Pizzę, kawę z bitą śmietaną, ciasto na imieninach – tylko większość się do tego nie przyznaje. A ja i owszem. Nie powiem, że się tego nie wstydzę, ale pokazuję to, żeby czytelnicy nie myśleli, że każda kostka czekolady wymaga dołożenia godziny treningu.
    Zjadłeś – trudno. Nie przytyjesz, nawet jeśli po spożyciu brzuch będzie wyglądał jak balon. Być może odbije się to na Twoim zdrowiu. Ale wyboru dokonałeś świadomie, wybrałeś przyjemność – dlaczego więc dokładać sobie "za karę" trening albo nie jeść kolacji?
    Nie jestem dumna z tego, że zdarza mi się nad sobą nie panować, a pizze na dobrą sprawę mogłabym usprawiedliwić tym, że przy pierwszej nie miałam innej opcji do wyboru, a przy drugiej TŻ chciał mi zrobić niespodziankę. Ale mogłam przecież głodować, nie? 😉

  4. No no, MAŁE… 😀 Ja do tej pory jadłam coś takiego raz w miesiącu, ale w tym tygodniu nastąpiło combo 😀 Mimo wszystko wyrzutów nie mam 🙂
    A co powiesz na to, że kiedy KSI wypuściło po raz pierwszy Galvatrona i Stingera na autoboty, te nie mogły ich pokonać, bo wciąż się dematerializowały i naprawiały samoczynnie, a w finałowej bitwie bez problemu dało się wszystkie te sztuczne decepticono-autoboty pokonać? 😀

  5. Też to zauważyłam 😀 Ale wiesz jak to jest w takich filmach, happy end musi być 😀 Jakby nie było to taka bajka. Większa współpraca, więcej samozaparcia i motywacji i ich pokonali. Chociaż mimo wszystko trochę to niespójne 😉 Niemniej jednak film super, a efekty jeszcze lepsze 😀 Przymknęłam oko na takie niedociągnięcia 😀

  6. Jasne każdy ma grzeszki tylko właśnie wszyscy grają takich super hiper fit a życie życiem.
    Obwinianie się za zjedzenie czegoś spoza listy "zdrowe" nie powinno mieć miejsca. Jesteśmy ludźmi, nie wpieprzamy przecież codziennie kilogramów czekolady czy żelków.

  7. Nie wiem co za blogi oglądacie, ale te które ja lubię to nie pokazują super hiper życia FIT. Przy okazji: gdybym chciała oglądać niezdrowe jedzenie i to że ktoś plaszczy d**ę przez telewizorem to zalajkuję FAT bogi, a nie Fit Blogi.
    Teraz widzę będzie moda na pokazywanie, że fit blogerki tez ludzie 😉 może zacznie się maraton która więcej zje cukru….
    A słowo "zdrowe" to pojęcie względne, bo dla mnie hamburger jak jest zrobiony z mięsa wiadomego pochodzenia lub pizza domowa jest ZDROWA- a dla kogoś nie.
    Też bym chciała pokazać moje grzeszki…ale co jest grzechem a co nie? Jest na to jakaś definicja?

  8. PMP: Albo czekolady z żelkami 😛

    Agnes: Ja takiej mody nie zauważyłam. U mnie od początku prowadzenia bloga co jakiś czas przewija się to pizza, to czekolada, to jakaś inna straszna potrawa. Nie jestem dumna z tego, że je jem i wolałabym w 100% je wyeliminować, ale chyba mam za słabą silną wolę 😛
    Definicja "grzeszku"? Nie wiem, dla każdego to będzie coś innego. Myślę, że to te rzeczy, które chcesz wyeliminować, ale mimo wszystko ciężko Ci idzie. Bo jeśli pozwalasz sobie na kostkę czekolady codziennie do kawy, to to już chyba grzech nie jest.
    I akurat Tobie nie uwierzę, że takie masz 😛

  9. Ale myślałam, że gdzieś wyruszą na poszukiwania kryptonitu czy czegoś takiego… 😀 A tu łup-,łup i dinozaury je zjadły 😛
    Efekty zgadzam się – niesamowite 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę