
Miniony tydzień to zlepek zimna, deszczu, zimna, wiatru, zimna i braku słońca. Niech ktoś mi jeszcze raz spróbuje wmówić, że jesień jest fajna, to zamknę go na balkonie i będę tam trzymać aż zmieni zdanie.
Kwintesencją jest stan, w którym obecnie się znajduję – coś pomiędzy “dopadły mnie wirusy/bakterie” a “nie mam siły wyjść z łóżka”.
![]() |
Plany na najbliższy (oby jak najkrótszy!) czas. |
![]() |
Wieczoroumilacz, który razem z woskami i olejkami zapachowymi tworzy idealną całość. Myślę nad zakupem jakiejś bardziej zimowej wersji kominka. |
![]() |
Kolejna książka Koontza do przeczytania. W sam raz do wygrzewania się pod kołdrą. |
![]() |
Poniedziałkowe zakupy. Zaopatrzyliście się w przyprawy z Lidla? |
![]() |
Praca popłaca! Łapki rosną |
![]() |
Jeden z ostatnich dłuższych spacerów z moją psiną. Teraz ciężko będzie ją wyciągnąć z domu |
![]() |
Znowu brzuch. |
![]() |
Na górze storczyk od “teściowej”, kwitnie już drugi miesiąc. Na dole ten, którego dostałam rok temu od narzeczonego, wypuszcza coraz to nowe pąki, ale nie chce zakwitnąć |
To by było na tyle w tym tygodniu. Uciekam trochę poćwiczyć, póki mam jeszcze siły, a Wam życzę miłego wieczoru.
Mam nadzieję, że Wy nie dajecie się żadnym drobnoustrojom?