Fit-shopping vol. 1

Ostatni zakupowy post cieszył się ogromną popularnością, a kiedy na Facebooku napisałam o kolejnych zdobyczach, chcieliście, abym jak najszybciej stworzyła wpis z nimi. Oto więc jest.
Razem z tym wpisem rozpoczynam nowy cykl: “Fit-shopping”. Nie będzie on pojawiał się regularnie, ale w przypadku większych zakupów bądź kiedy fit-produktów nazbiera mi się naprawdę dużo.

Tymczasem zapraszam Was do obejrzenia efektów niedzielnego szaleństwa 🙂

Kurtka zimowa



Kolejny punkt z listu skreślony!
Kurtkę kupiłam w sklepie 50style. Od razu wpadła mi w oko, bo jest dokładnie taka, jaką chciałam. Pikowana w poprzeczne pasy, z membraną zabezpieczającą przed wiatrem i ściągaczami w rękawach i na dole, ciepła, z kapturem no i w kolorze niebieskim 😉 Dodatkowo jest wodoodporna, oddychająca i nieprzepuszczająca wiatru (nawet zamki wyposażone są w system wind-block). Przetestowałam ją już wczoraj i dzisiaj i sprawdza się znakomicie. Przez 15 minut drogi do pracy nie zdążę nawet pomyśleć o tym, że na zewnątrz jest zimno!
Dodam jeszcze, że prawie-idealnych kurtek znalazłam bardzo dużo. I w internecie, i w sklepach stacjonarnych – zawsze jednak czegoś brakowało. Do CH, w którym mieści się 50style zajechaliśmy na końcu i nie wierzyłam w to, że znajdę “moją” kurtkę (chciałam już kupić aparat, żeby nie wracać z pustymi rękami i pełnym portfelem 😛 ), ale jak widać opłacało się czekać.
Cena: 299 zł 199zł

Kurtka do biegania



Zastanawiam się, po co mi właściwie ona, skoro biegam tylko późną wiosną, latem i wczesną jesienią, a na zimę jest zbyt cienka, ale może jednak się przyda w czasie deszczu (chociaż tu ponarzekałabym na brak kaptura).
Anyway – spodobała mi się cena i kolor. Mam nadzieję, że ten zakup zmotywuje mnie do biegania w czasie deszczu – bo do tego kurtka jest przeznaczona. Zobaczymy wiosną!
Cena: 39,50 zł

Biustonosz sportowy



Ich w mojej szafie nigdy za wiele. Ten zakup również podyktowany był ceną, bo kupno stanika Nike za mniej niż 60 zł graniczy z cudem. Uwiodły mnie również regulowane i odczepiane ramiączka wraz z parą wymiennych, na których widnieje hasło Nike: “Just do it”. To chyba rekompensata na niezałapanie się na ofertę Lidla, bo tam zamierzałam kupić stanik, których o godzinie 10 już zabrakło.
Podobnie jak kurtkę biegową, kupiłam go w Nike Factory Store w OPS. I stanie się on chyba moim ulubionym sklepem, bo te dwie promocje są nieziemskie.
Cena: 24,50 zł

Komplet sztućców



Od kiedy pracuję i raz w tygodniu jadę na cały dzień na uczelnię, niemalże codziennie jestem zmuszona jeść poza domem. Już dawno chciałam kupić sobie plastikowe sztućce, które nie byłyby jednorazowe, ale jakoś zawsze podczas wizyt w sklepach z artykułami dziecięcymi (nie żebym była tam specjalnie często) “mi się zapominało”. Tym razem było inaczej, bo na ten zestaw wpadłam przypadkiem w Tesco.
Sztućce plastikowe są o wiele lżejsze niż metalowe, a kiedy zapomnę (albo nie będę chciała) ich wyjąć z torebki przed wejściem np. na mecz, nikt nie przyczepi się, że to niebezpieczne narzędzie.
Cena: 4,99 zł

Amarantus



O amarantusie słyszałam bardzo wiele dobrego, kiedy więc zobaczyłam, że pojawił się na półce w “moim” sklepie (zawsze zachodzę do niego po pracy) w atrakcyjnej cenie – nie mogłam go nie wziąć. Razem z babcią w weekend zrobiłyśmy z niego przepyszne czekoladowe placki, a dzisiaj ten wyczyn powtórzyłam (zdjęcie) i coś czuję, że będę go powtarzać nader często. Dlatego jeśli macie inne sprawdzone przepisy na amarantus – z chęcią ich wypróbuję 🙂
Cena: 4,69 zł

To już wszystko z poczynionych zakupów. Cały czas zastanawiam się jeszcze nad zakupem regulowanego (4-8-12 kg) kettla, którego widziałam w TK Maxxie. Co o tym sądzicie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę