Falafel

Ostatnimi czasy coraz rzadziej jem mięso, co pewnie zdążyliście zauważyć, a w zamian za to więcej eksperymentuję w kuchni z rybami i wegetariańskimi źródłami białka. Falafele uwielbiam od kiedy pierwszy raz ich spróbowałam, ale nigdy jeszcze nie robiłam ich sama. Jeśli nie wiecie, czy potrawa będzie Wam smakować, a mieszkacie niedaleko, serdecznie polecam bar “U Szejka” w Koszalinie, tuż obok NOMI. Lepszego falafela w picie niż tam nie jadłam 🙂 Choć nieskromnie powiem, że te z mojego przepisu są niemalże równie dobre 😉 I na pewno zdrowsze, bo nie smażyłam ich na głębokim tłuszczu, jak oryginalne.

Spis treści artykułu

Składniki

  • szklanka suchych ziaren ciecierzycy (jeśli macie cieciorkę z puszki, dajcie 2 szklanki),
  • 2-3 ząbki czosnku,
  • średnia cebula,
  • 3 łyżki posiekanej zielonej pietruszki,
  • łyżka kolendry (ja dałam łyżeczkę, ale to dla mnie za mało),
  • pół łyżeczki kminku (tutaj również dałam łyżeczkę i to dla odmiany stanowczo za dużo),
  • 2 łyżki mąki (u mnie żytnia typ 720),
  • olej do smażenia (najlepiej ryżowy bądź rzepakowy, te mają najmniej wyczuwalny smak).

Przygotowanie

Cieciorkę moczymy przez noc. Następnego dnia odcedzamy, płuczemy i gotujemy na małym ogniu przez ok. 2 godziny. Kiedy będzie już miękka, odcedzamy i pozwalamy wystygnąć. W tym czasie siekamy czosnek, cebulę i pietruszkę.
Blendujemy ostudzoną ciecierzycę, czosnek, cebulę, pietruszkę, kolendrę i kminek na gładką masę. Składniki można wymieszać również tłuczkiem do ziemniaków, cieciorka świetnie się poddaje temu zabiegowi 🙂 Dodajemy mąkę i mieszamy wszystko raz jeszcze.

Na patelni rozgrzewamy olej. Z masy formujemy małe kotleciki (średnica nie większa niż 5-6 cm, inaczej będą się rozwalać) i smażymy z obu stron. Gotowe!

Falafel najlepiej smakuje zawinięty w tortillę (przepis na domowe placki tortilli tutaj) z warzywami z patelni bądź świeżą sałatą i pomidorem. Jest świetną alternatywą dla kebaba czy tortilli z kurczakiem, a zawinięty w placek idealnie nadaje się do zabrania “na wynos” – do szkoły, pracy czy na uczelnię.

Znacie inne, oryginalne przepisy z wykorzystaniem cieciorki? 🙂

0 komentarzy do “Falafel

  1. Są pyszne:) Robiłam wczoraj i dzisiaj i od razu mówię że gdyby nie rewolucje jakie powodują u mnie strączki, szamałabym to codziennie:D

  2. mmmmm wygląda strasznie apetycznie
    dodaję go do przepisów, które muszę wypróbować :))
    dziękuję Ci bardzo i poproszę jak najwięcej takich cudów

  3. Zastanawiałam się właśnie co to jest 😀 Czekałam aż o tym napiszesz 😉 W cieciorce zakochałam się jakiś czas temu i lubię dodawać jako dodatek do obiadu. Uwielbiam też omleta z nią. Pychota! Na pewno w najbliższym czasie wypróbuję 🙂 Jeżeli mam cieciorkę z puszki to mam ją od razu blendować czy mimo wszystko gotować przez 2h?

  4. Ja uwielbiam cieciorkę, nie musi mieć dla mnie żadnych dodatków, bo solo smakuje rewelacyjnie. Zazwyczaj, co by oszczędzić sobie czasu związanego z jej gotowaniem, kupuję taką gotowaną na parze.
    Gdy o niej myślę pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to oczywiście hummus.
    Dziś z kolei w pracy mam kaszę gryczaną niepaloną z komosą ryżową, ugotowanymi burakami (kocham, kocham, kocham) i cieciorką właśnie posypane obficie natką pietruszki. Już nie mogę się doczekac pory obiadowej 🙂

  5. Też prawda. Gdybym mogła, wcinałabym ją na surowo 🙂
    Muszę właśnie gdzieś u siebie znaleźć taką zapuszkowaną, bo robienie jednej potrawy przed prawie dwa dni to trochę sporo 😉
    Hummus już robiłam, przepis jest nawet na blogu, ale dzięki a podrzucenie pomysłu.
    Ja za burakami nie przepadam zbytnio, pewnie dodałabym pomidory 😉 Ale reszta brzmi tak smakowicie, że wcale Ci się nie dziwię 🙂 Zresztą najczęściej mam podobnie, a wrażenie to potęguje fakt, że pracuję nad restauracją i siłą rzeczy otworem wentylacyjnym przylatują do mnie różne zapachy 😉

  6. Ale narobiłaś smaka, uwielbiam ciecierzycę, która to podobno ma fenomenalne działanie prozdrowotne, jak jesteś ciekawa, to poczytaj o metodzie Ashkara (moja ciocia ją stosuje, ale ona jest bardzo hardkorową fanką naturoterapii :D).

  7. Czytałam o niej już dużo wcześniej i bardzo mnie to ciekawi 😉 Chciałabym kiedyś spróbować i zobaczyć, jakie będą efekty, ale to na pewno jesienią i na 99% nie w tym roku. Boje się też trochę tego, jaka blizna zostanie, więc poczekam z tym do "po ślubie" 😛

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powrót na górę