- przez Maggie
Spirulina jest kolejnym i najprawdopodobniej ostatnim produktem, który biorę pod lupę w cyklu “Cudze chwalimy, swego nie znamy”. Ostatnim dlatego, że reszta superfoods, które przychodzą mi do głowy, nie jest tak trudno dostępna ani horrendalnie droga jak te, które omówiłam do tej pory. Jeśli jednak macie jeszcze jakieś propozycje, piszcie w komentarzach. Na pewno się im przyjrzę 🙂
Spirulina jest algą, czyli prościej mówiąc glonem z grupy sinic. Znana i ceniona jest za wysoką zawartość potasu, sodu, witamin z grupy B, witaminy E oraz witaminy A, dzięki czemu ma mieć zbawienny wpływ na oczyszczenie organizmu. Nie można odebrać jej tych właściwości, ale powiem Wam jedno: są inne, o wiele smaczniejsze (kto próbował ten wie) produkty, które godnie zastąpią spirulinę.
Tym razem w tabeli zamieściłam produkty suszone, jako że spirulina również spożywana jest po jej wysuszeniu i sproszkowaniu. Tradycyjnie wartości podane są dla 100 g produktu.
Nietrudno zauważyć, że polskie suszone warzywa mają często kilkukrotnie (a w przypadku marchewki i naci pietruszki pod względem zawartości wit. A kilkudziesięciokrotnie) więcej witamin i składników mineralnych. W dodatku suszone marchewki czy pietruszkę możemy w bardzo prosty sposób zrobić sami, z suszonymi pomidorami jest nieco więcej zabawy, ale wciąż nie jest to nic, co przekraczałoby zdolności przeciętnego człowieka 😉
A co z oczyszczaniem? No właśnie. Nie od dziś wiadomo, że najlepszą substancją oczyszczającą organizm jest woda. Dodając do niej plasterek cytryny albo odrobinę jej soku uzyskamy najprostszy napój detoksykacyjny. A jeśli zależy Wam na zielonym kolorze, idealnie sprawdzi się koktajl z zieloną pietruszką, która jest równie bogata w chlorofil co spirulina i ma doskonałe właściwości odtruwające i oczyszczające organizm.
Wniosek z tego jeden: pietruszka na zdrowie! 🙂
Źródła:
http://nutritiondata.self.com
http://spirulinapowder-review.com (źródło zdjęcia)
Jak to dobrze, że piszesz o takich różnych jedzonkach ;] nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje 😉 …a przecież…zawsze jest dobry czas na poszerzenie swojej wiedzy ;)))
czyli nie warto kupować jakichś wymyślnych spirulin 😀 szkoda, że to koniec serii, bo niezwykle mi się podobała!
moze nie smakuje rewelacyjnie, ale lubię szczególnie jako maskę na ciało 😀
O tak! u mnie w kuchni się nie sprawdza, ale maseczka jest świetna.
Może napisz o karobie 😛
Jeśli będą nowe pomysły, to ją wznowię 🙂 Ale nie widzę sensu wyszukiwać zamienników np. buraków czy kaszy gryczanej, bo z łatwością można dostać je w sklepach, w dodatku kosztują grosze 🙂
Oj istnieje, istnieje 😉 Ale jak widać, niekoniecznie trzeba gonić za nowymi trendami 🙂
W formie maseczki na pewno spróbuję, dzięki za polecenie 🙂
Ja ją podaję moim krewetkom, bardzo ładnie się na niej wybarwiają 😛
Przemyślę to, ale karob można po prostu zastąpić kakao 😉 No i jest to alternatywa dla tych, którzy na kakao są uczuleni, więc nie wiem, czy jest sens szukać dla niego zamienników…
Ja przez długi czas piłem spirulinę codziennie rano przed śniadaniem, żeby oczyścić organizm i uzupełnić mikroelementy. Nie zauważyłem jakiegoś "zewnętrznego działania" ale z drugiej strony są składniki, które więcej dobrego dajną nam od wewnątrz.
A najlepsze jest to gęganie o wielkiej ilości białka. Tylko co nam po tym, skoro jemy spiruliny łyżeczkę albo dwie w ciągu dnia?
Spirulinę poleca się weganom i wegetarianom ze względu na sporą zawartość pełnowartościowego białka.
Jeśli nie jesz odzwierzęcych źródeł białka to nawet marne 4-8 g robi różnicę. Jasne, że kurczak i serwatka mają więcej, ale nie każdy je takie produkty.