- przez Maggie
O tym, że siemię lniane jest zdrowe, pożyteczne pod wieloma względami i może być stosowane wszechstronnie i na wiele sposobów, wiadomo od zawsze. A przynajmniej tak mi się wydawało, dopóki nie dostałam kilku pytań m.in, o to, jak je przyrządzać i do czego wykorzystać. Prosiliście o wpis na ten temat – więc oto jest.
Siemię lniane jest przede wszystkim bardzo dobrym źródłem zdrowych tłuszczy o przewadze kwasów tłuszczowych nienasyconych Omega-3. Ponadto nasiona zawierają również masę błonnika (27 g w 100 g produktu) i sporo białka (18 g na 100 g produktu). Niestety, zawartość tłuszczy powoduje, że są one dość kaloryczne – aż 534 kcal w 100 g nasion.
Siemię nie jest szczególnie bogate w witaminy, za to obfituje w składniki mineralne – szczególnie magnez, fosfor i potas. Dzięki temu mamy pewność, że spożywając je, nie wpychamy w siebie pustych kalorii.
No dobra, ale po co właściwie jeść siemię? Powodów jest cała masa!
- Dzięki dużej zawartości błonnika powoduje szybkie uczucie sytości.
- Z tego samego powodu wspomaga trawienie i perystaltykę jelit.
- Wspomaga spalanie tłuszczu przez dużą zawartość NNKT.
- Wysoka zawartość tłuszczu pomaga we wchłanianiu witamin z posiłków.
- Odżywia skórę, paznokcie i włosy.
- Zapobiega wypadaniu włosów i łamaniu się paznokci.
W jakiej formie najlepiej spożywać siemię? W każdej 🙂
A tak serio – ile osób, tyle zdań. Jedni są za tym, aby spożywać siemię w całości, inni kupują mielone. Ja zawsze kupuję całe ziarna i albo jem je na surowo (ewentualnie zalane wrzątkiem), albo mielę przed dodaniem do posiłku. Za tym drugim sposobem przemawia argument, że łuska nie jest trawiona w układzie pokarmowym i nie wszystkie składniki odżywcze mogą zostać wchłonięte w procesie trawienia.
Niestety ze spożyciem siemienia lnianego wiąże się też pewne niebezpieczeństwo. Nasiona lnu zawierają bowiem związki cyjanowe. Dlatego też należy zachować umiar w ich spożywaniu. Maksymalna bezpieczna dawka to 3 łyżki dziennie, ale jeśli dopiero zaczynasz jego stosowanie, zacznij od 1,5-2 łyżek.
Jednak siemię można stosować nie tylko wewnętrznie. W gronie włosomaniaczek furorę robi lniany żel do włosów, który utrwala ich skręt i pozwala nieco je modelować. Przepis jest bardzo prosty – dwie łyżki siemienia wystarczy zalać dwiema szklankami wody, gotować, odcedzić i żel gotowy! Nasion, które zostały na sitku, nie musicie wyrzucać. Świetnie sprawdzają się w roli maseczki do twarzy bądź peelingu do ciała 🙂
Żelu można użyć nie tylko jako produktu do stylizacji, ale również maski na włosy. Naprawdę świetnie je nawilża i odżywia. Wypróbujcie koniecznie!
Jako pozycję obowiązkową do wypróbowania zapiszcie też sobie budyń lniany, o ile jeszcze go nie sprawdziliście. Niebo w gębie! Szczególni w wersji czekoladowej – z dodatkiem kakao 😉
Natomiast gotując nasiona z sokiem albo z wodą i miksując na końcu z owocami otrzymacie przepyszny, kipiący zdrowiem kisiel. I jak tu się im oprzeć?
O proszę, zawsze staram się go troszeczkę dorzucić do owsianki i innych bajerów 😀 jednak nie na marne to robię 🙂
Nigdy go do niczego nie dodawałam, a przymierzam się od dawna 🙂 Fajnie, że napisałaś co i jak 🙂 Jednak z tego co słyszałam, po zalaniu wrzątkiem robi się taki jakby.. hmm glut i ciężko to przełknąć. To prawda? Dodajesz wtedy to do jakiegoś dania czy pochłaniasz w takiej formie? 😮
o tych związkach cyjanowych nie miałam pojęcia O.o. wiem, że zawierają je chyba pestki jabłek, ale że siemię lniane też? dobrze wiedzieć.
Budyń lniany jest przepyszny! O siemieniu niestety często zapominam, w praktyce jem go tylko kiedy jestem u rodziców – mama zawsze ma pełną paczkę, bo dodaje siemię do chleba. Ja swój chleb wolę robić bez dodatków i podczas zakupów najczęściej zapominam żeby kupić siemię dla siebie. Chyba powinnam to zmienić 🙂
Z siemieniem lnianym jeszcze nie miałam do czynienia, ale myślę właśnie od paru dni nad zakupem i zrobieniem pasty do oczyszczania twarzy, ponoć na cerę też dobrze działa:) no i przy okazji spróbuję toto jeść, kusi mnie ten budyń:)
W mojej owsiance zawsze ląduje łyżeczka siemienia lnianego:) Poleciła mi go jeszcze położna po porodzie jako źródło kwasów omega i jako środek antydepresyjny (hah nie wiem czy pod tym kontem działało, ale sugestie tez leczą;))Tyle że siemie czasem moze wzdymać, warto o tym pamiętać i nie przesadzać z ilością.
U mnie często ląduje w plackach/owsiance lub sałatkach:) Może to tylko złudzenie ale widzę że rzeczywiście poprawił mi się stan włosów:)
Wiesz/Wiecie gdzie kupić dobrą żurawinę suszoną tzn. bez cukru?
często dosypuję do omletów i tak fajnie się chrupie 😀 trochę smakuje wtedy jak słonecznik 😉
siemię lniane wprost uwielbiam, swojego czasu także poświęciłam mu post na moim blogu. Szczególnie lubię w postaci pitnej (zagotowane z wodą) oraz jako nasiona do sałatki. próbowałam też jako maseczki na twarz i włosy – działa cuda, choć jest niewygodne w aplikacji 😉
Jak już mowa o niasonach, to sprawdzałaś też może ostatnio popularne – nasiona chia, ostropest plamisty czy może młody jęczmień? Masz jakieś fajne pomysły na wykorzystanie ich tak jak pokazany przez Ciebie budyń lniany (bardzo fajny pomysł!)?