I to nie tylko w blogowaniu, ale i w ćwiczeniach. Źle się z tym czułam i czuję, ale totalnie nie miałam możliwości. Poza spacerami, pływaniem i przysiadami/plankami/skłonami/innymi prostymi ćwiczeniami nie ruszałam się totalnie wcale. Urósł brzuch, urosły boczki, osłabły mięśnie. Ale teraz czas to zmienić! 🙂
Jedyny plus to to, że nie pofolgowałam sobie z jedzeniem i z tego powodu jestem z siebie dumna.
Już we wtorek kupiłam nowego “SHAPE’a” z trzecią płytą Ewy Chodakowskiej i wczoraj zaczęłam ćwiczyć. Według mojej subiektywnej opinii trening jest lżejszy niż Killer, chociaż z powodu zbyt późnej pory przećwiczyłam tylko 25 minut – tak więc na temat “Petardy” (aka “Torpeda”) wypowiem się dopiero za jakiś czas 😉
Plan na najbliższe co najmniej 2 tygodnie – minimum 6x w tygodniu Petarda przeplatana ewentualnie z Killerem. Oprócz tego standardowo spacery/bieganie, cobym się nie zasiedziała zbytnio.
Jutro przed śniadaniem się zmierzę i na własnej skórze sprawdzę, czy naprawdę można dorobić się szczupłej i wyrzeźbionej sylwetki z Ewą Chodakowską. Aczkolwiek bogatsza o poprzednie doświadczenia z jej programami jestem optymistycznie nastawiona do wyzwania 🙂
To tyle, co chciałam Wam przekazać. W przyszłym tygodniu spodziewajcie się posta szczegółowo opisującego Petardę. Tymczasem (nie)leniwej niedzieli życzę! 🙂