- przez Maggie
Jakiś czas temu obiecałam, że napiszę o suplementach diety, dzięki którym moja odporność została porządnie wzmocniona. Dzięki temu ostatnie przeziębienie minęło nadzwyczaj łagodnie. Mowa tu o naturalnych suplementach diety firmy Tactica Pharmaceuticals. Kiedy skontaktowała się ze mną przedstawicielka wymienionej firmy, zastanawiałam się, po co mi takie “lekkie” wspomagacze odporności, skoro wypróbowałam już dziesiątki jak nie setki innych tego typu produktów, w dodatku nie tylko naturalnych (z cytryny, cebuli i czosnku mój układ immunologiczny tylko się śmieje), ale i “najnowszych odkryć farmaceutów”. Przystałam jednak na propozycję, bo co mi szkodzi spróbować? Tym bardziej, że to naturalne produkty.
Do testowania otrzymałam:
- Gardimax herball,
- Gardimax herball termogripp,
- Gardimax syrop,
- Zatoxin,
- Camelis duo,
- Tactimag chelat B6.
Moje serce podbił przede wszystkim Gardimax herball termogripp, który występuje w postaci saszetek, z których sporządza się napój. Dodam, że smakuje on jak kultowe niegdyś cukierki ICE, co dla mnie było niemałym zaskoczeniem. Jest za to składnik stanowiący jedyny minus produktu – cukier. Za skuteczne działanie jestem jednak skłonna przymknąć na niego oko, choć producent mógłby pomyśleć o wersji bezcukrowej chociażby ze względu na diabetyków. Leki i suplementy nie muszą być przecież smaczne – ważne, żeby były skuteczne.
Największy plus to oczywiście działanie. Kiedy czułam, że powinnam wzmocnić odporność, bo niedosypianie, stres i wahania temperatur na dworze zaczęły ją osłabiać, zaczęłam zażywać najpierw raz, a później dwa razy dziennie GH Termogripp. Przeziębienie, które pojawiło się dopiero po tygodniu, przebiegło niezwykle łagodnie, bo gorzej czułam się tylko przez jeden dzień.
Z niedogodnościami związanymi z suchością gardła poradził sobie równie dobrze Gardimax herball w tabletkach. Tutaj nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń – ani do składu, ani do działania. Lekko znieczulał gardło, nawilżając je przy tym, dzięki czemu po dwóch dniach nie miałam już na co narzekać.
Stosuję go również teraz, jeśli czuję, że śluzówka wymaga nawilżenia (szczególnie w mroźne i suche dni).
Podobnie jest z Zatoxinem. Na początku nie stosowałam go z uwagi na to, że kłopotów z zatokami nigdy nie miałam. Po dokładniejszym zapoznaniu się z ulotką i jego właściwościami doszłam do wniosku, że może być dobrym wyjściem na te dni, kiedy płatki nosa przymarzają do jego przegrody podczas oddychania. Sprawdził się na medal! 🙂 Idealnie nawilżył błony śluzowe, dzięki czemu nie drażniło mnie wdychane mroźne powietrze.
Jeśli chodzi o syrop Gardimax – ten produkt nie przypadł mi do gustu. Mam wrażenie, że nie zrobił nic w kierunku wzmocnienia odporności, a ponadto jest straszliwie słodki – mimo braku cukru.
Camelis duo i Tactimag Chelat B6 to produkty, o których działaniu ciężko się wypowiedzieć. Bo jak zbadać poziom stresu czy zawartość magnezu (no dobra, jest morfologia – ale ja igieł unikam jak ognia)? Muszę jednak przyznać, że Camelis przydaje się teraz, w trakcie sesji, kiedy mam problemy z zaśnięciem. Chociaż nie – od kiedy go stosuję, nie mam takich problemów 😉