Dzisiejszy “kosmetyk z kuchni” to najprostszy peeling, jaki można sobie wyobrazić – zarówno w stosowaniu, jak i przygotowaniu. Nazwałam go peelingiem jagodowym, bo wykonać go możemy z każdego rodzaju jagodowych owoców – no, może poza pomidorami 😉 Nadadzą się do tego celu jagody, borówki, porzeczki, truskawki, maliny, poziomki… Co tylko macie pod ręką.
Stopień złuszczania skóry uwarunkowany jest ilością i ostrością pestek w owocach. I tak najdelikatniejsze będą maliny, poziomki, jagody i porzeczki, natomiast truskawki i borówki usuną martwy naskórek intensywniej.
Owoce te zawierają również kwasy owocowe, więc peeling taki będzie nie tylko peelingiem mechanicznym, ale i enzymatycznym, o ile potrzymamy go na twarzy nieco dłużej.
Spis treści artykułu
ToggleSkładniki
- garść dowolnych owoców jagodowych.
Przygotowanie
Owoce rozgniatamy w miseczce. Opcjonalnie można dodać olejku, a jeśli konsystencja będzie zbyt rzadka – mąki. Najlepiej ziemniaczanej lub owsianej.
Stosowanie
Rozgniecione owoce nakładamy na twarz i masujemy ją okrężnymi ruchami. Peeling możemy zostawić na twarzy na kilka minut, aby kwasy owocowe rozpuściły martwy naskórek, którego nie usunęły pestki. Papkę zmywamy ciepłą wodą.
Skóra po takim peelingu jest odświeżona, promienna, zmatowiona, a pory są wyraźnie zmniejszone. Czego chcieć więcej? 😉
Z jakich owoców zrobicie Wasz peeling? 🙂
Ciekawe czy zdążyłabym go w ogóle nałożyć 😀
Stosuje korund do mikrodermabrazji, bo owoców nie dałabym rady nałożyć- zjadłabym wcześniej 😀
Ciekawy pomysł, o takim peelingu jeszcze nie słyszałam 🙂 Ale tak samo jak Setterka nie wiem czy zdążyłabym go nałożyć, wcześniej pewnie bym zjadła 😀
Haha, o tym samym pomyślałam 😀
Owoce, które uwielbiam byłoby mi żal ich nakładać 😛 lepiej zjeść a peeling wykonać z czegoś innego 🙂
ciekawe, czy w przypadku jagód twarz nie nabrałaby fioletowego kolorytu. bo z tego co pamiętam już samo jedzenie czy zbieranie jagód farbuje. a co dopiero mazianie się po twarzy papką z rozgniecionych jagód.
Ja zdążyłam 😀 Zdjęć nie pokazałam, bo wyglądałam, jakbym właśnie dokonała morderstwa 😛
No co Wy, taką słabą silną wolę macie? 😀
No następna… 😀
Ja póki co za mikrodermabrazję się nie biorę; jeśli peeling mechaniczny, to tylko delikatny. Boję się, że coś mi się może jeszcze roznieść na twarzy. Myślę, że późną jesienią dopiero spróbuję 😉
Dodatek oleju załatwi sprawę 🙂
A mi nie jest żal, bo wystarczy tylko kilka owoców. Warto je "zmarnować" dla takiego efektu 🙂
ooo, czemu tak późno? zdążyłam wyrzucić miskę zepsutych malin ;< świetny pomysł!
Ja mam malinowy scrub do ciała ze Starej Mydlarni – ma właśnie konsystencję rozgniecionych malin. Przepięknie pachnie, ale używam go jako dodatku do peelingów, bo zbyt słabo złuszcza (nawet twarz).