Kto nie lubi oglądać inspirujących zdjęć? Jako gatunek jesteśmy wzrokowcami, dlatego też zdjęcia posiłków czy sylwetek tak na nas działają. Z tego powodu postanowiłam kontynuować serię Fotomenu i mam dla Was kilka pomysłów na posiłki w ketozie.
Część z nich jest jeszcze z okresu adaptacji do ketozy, co zaznaczyłam w opisach. Obecnie jestem na etapie rekompozycji, ale o tym napiszę przy innej okazji. Zapraszam do oglądania!
Spis treści artykułu
Śniadania na ketozie



Kiedy mam mało czasu albo myślę nad śniadaniem do pracy – pierwsze przychodzą mi do głowy jajka. Można je jeść na tak wiele sposobów, że nie są w stanie się znudzić. Z uwagi na to, że ketoza niejako wymusza wysoką podaż tłuszczów, moimi ulubionymi postaciami są jajka sadzone i jajka na twardo z majonezem.
Pierwsza propozycja to jajko sadzone i ketobułki z avocado. Drugie ze zdjęć to jaja gotowane na twardo z majonezem i pomidorami.



Druga śniadaniowa ketopropozycja to kiełbasa na sto sposobów. Na pierwszym zdjęciu z sosem a la amerykańskim i ogórkami kiszonymi, na drugim z jajkiem sadzonym i guacamole.
Będąc na początku ketozy, jadłam 3-4 posiłki dziennie, stąd też śniadania, które widzicie na pierwszym kolażu, są niewielkie. Pod koniec adaptacji jednak naturalnie przeszłam do 2 posiłków dziennie i ewentualnie jakiejś przekąski w dzień treningowy. A skoro o przekąskach mowa…
Ketogeniczne przekąski
Wśród tych, które jem najczęściej, pierwsze miejsce zajmują bezsprzecznie orzechy i nasiona (pestki słonecznika, dyni). Następnie po „długo, długo nic” znajdą się okazjonalne parówki, sery, suszone mięso, kabanosy.



Czy jest ktoś, kto nie lubi pistacji? To zdecydowanie moje ulubione orzechy i mogłabym je jeść niemalże bez końca. Poza walorami smakowymi są one również bogatym źródłem potasu, o czym pisałam niedawno na moim Instagramie.
Na drugim zdjęciu orzechy brazylijskie, które mają najmniejszą zawartość węglowodanów spośród wszystkich orzechów i świetnie sprawdzają mi się jako doładowanie przed treningiem, jeśli jadę na siłownię przed śniadaniem.



Kolejne zdjęcie to przekąska na słodko – chleb proteinowy i znana chyba już wszystkim „nutella” z avocado. Ponieważ tym razem chciałam, żeby to był większy posiłek, nie tylko przekąska – dorzuciłam garść orzechów włoskich.
Obok kupna przekąska – chipsy mięsne. Kupiłam dwie paczki i raczej już się nie skuszę. Zdecydowanie wolę zrobić chipsy serowe.
Ketoza na słodko
Mimo że na ketozie coraz mniej ciągnie mnie do słodyczy, w ciągu 1,5 ostatniego miesiąca zdarzyło się kilka razy, że zjadłam słodki posiłek.



Jednym z nich była przepyszna ketogeniczna tarta z rabarbarem. Samo ciasto smakowało jak najlepsza węglowodanowa tarta. Było bardzo kruche i cudownie maślane. Niczego więcej mi nie było trzeba!
Drugi to ketonaleśniki z twarogiem i garść borówek. Pierwszy raz udało mi się zrobić naleśniki zgodne z zasadami ketozy, które nie smakowały jak omlet albo, co gorsza, jajecznica.
Ketoza – obiady
Mimo że ketoza daje wiele możliwości kombinowania z posiłkami, walory smakowe ograniczają moje kuchenne obiadowe poczynania do kurczaka, ryb, wołowiny i owoców morza. Aczkolwiek, jako że mam dostęp do wolnowybiegowej baraniny, którą kupuję Forestowi, przy najbliższej okazji podkradnę mu kawałek dla siebie i spróbuję nowego smaku.



Ryby morskie staram się jeść min. 3 razy w tygodniu. Na pierwszym zdjęciu flądry, warzywa z patelni i sos serowy, który genialnie do nich pasował.
Drugie zdjęcie to ketogeniczna zapiekanka. W roli „bułki” wystąpiła cukinia, natomiast farsz to mięso wołowe i cheddar. Palce lizać!



Kolejna propozycja to smażony ser brie, który podbił moje podniebienie. Chrupiąca skórka, miękki, lejący się środek… Czego chcieć więcej? Do tego pierś z kurczaka faszerowana serem żółtym, ogórki kiszone i sos chrzanowy z orzechami włoskimi. Po przyrządzeniu okazało się jednak, że to za duża porcja na raz i ostatecznie obiad miałam na 2 dni.
Druga potrawa to również pierś z kurczaka, ale w innym wydaniu. Tym razem do środka wrzuciłam mozzarellę i owinęłam całość w boczek. Do tego mizeria i obiad niemal jak u mamy!
Burgery w ketozie



Na koniec mój topowy obiad na ketozie, którego nigdy nie mam dość – ketoburgery! W pierwszej wersji zamiast bułki użyłam pieczarek portobello, które są polecane na wszystkich low-carb i ketoblogach. Nosiłam się z zamiarem ich kupienia kilka miesięcy, więc moje oczekiwania były duże i… Niestety się zawiodłam. Zdecydowanie smak pieczarek w burgerze to nie jest coś, czego oczekuję. Ponadto funkcjonalnie również nie było szału i koniec końców całego burgera nie mogłam zjeść rękami.
W drugiej wersji, którą wielbię od lat, całość jest zamknięta w liściach sałaty masłowej. Minusem jest to, że mimo wszystko wylatują z burgera sosy i tłuszcz, ale nie oszukujmy się – tak dzieje się nawet w przypadku pszennej bułki. Dla mnie jest to wersja nie do pobicia i zdecydowanie wolę ją od tradycyjnych burgerów.
Dajcie znać, czy chcecie, abym przepis do którejś z prezentowanych potraw wrzuciła na bloga. Do przeczytania!