Fototydzień 26.01. – 01.02.2015r.

Ten tydzień dla odmiany był okropny. Nie chcę o nim pamiętać i mam nadzieję, że dzisiejsza pechowa niedziela zakończy to pasmo nieszczęść.

Na szczęście nie wszystko było złe i na plus mogę zaliczyć na pewno imprezę firmową i before-party w pracy 😉 Spotkałam się też razem z moją M. z naszą znajomą z liceum. Fajnie było przypomnieć sobie dawne lata 🙂

Po pierwsze – fotomenu.
Duże zdjęcie – sałatka z jajkami po benedyktyńsku i kiełkami rzodkiewki.
Dolny rząd: jogurt grecki z truskawkowym wheyem, miodem i orzechami; kakaowy omlet z sosem jagodowym; kakaowy omlet z sosem z jogurtu i wheya plus mango (niżej anegdotka na temat tej potrawy ;)).
Pionowa kolumna: zapiekane kanapki z sałatą, jajkiem sadzonym i serem; jajecznica ze szczypiorkiem i kiełkami kukurydzy, chleb żytni na zakwasie z masłem i papryką.

Uwielbiam próbować nowych smaków! Kolejna w kolejce czeka chińska gruszka – nashi – która wpadła mi do koszyka 😉

Kiełki słonecznika wyszły mi do tej pory najlepiej ze wszystkich. I są przepyszne! Od dziś są moimi ulubieńcami.

Pizza w pracy – integracja przed imprezą integracyjną 😉

Zima w Szczecinie! Jakie było moje zdziwienie w czwartkowy poranek, kiedy w kilka sekund po wyjściu z domu stałam się bałwanem 😛 Śnieżek leży do dzisiaj <3

Jeden z ostatnich kosmetycznych zakupów – spray z solą morską Toni&Guy. Daje efekt prawdziwego „artystycznego nieładu” 😀

Kolejny zakup – staniki sportowe w wersji nieco bardziej „glamour” – wszystko przez ozdobne dziurki. Dzięki nim biust wygląda o wiele lepiej 🙂

Jedna z Was poprosiła mnie na asku o wstawienie zdjęcia, na którym będzie widać długość moich włosów – oto jest 😉
Pamiętam, jak nie mogłam się doczekać, kiedy będą sięgały mi do pasa, teraz już są o wiele dłuższe 🙂

I na koniec mała aktualizacja formy 😉


Czas na anegdotkę!

Wracam z pracy.
: Przepraszam.
Ja: Za co?
: …
Ja: No co się stało?
: Pamiętasz czego pół zostawiłaś rano?
Ja: Aaaa, omlet? Miałam Ci mówić, że możesz dojeść, tylko zapomniałam rano. Smakował?
: Omlet ok, tylko ten owoc był jakiś taki dziwny… Jak martwy.
Martwym owocem było mango. Jestem padlinożercą? 😛

0 0 vote
Oceń wpis
Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Fitujemy!
Fitujemy!
1 lutego 2015 20:52

hahhaha, martwy! <3 hahahhaha. Forma wspaniała 🙂

Beyorself-befit.blogspot.com
Beyorself-befit.blogspot.com
1 lutego 2015 21:25

Dla mnie mango jest pyszne 😀 bardzo lubię cytrusy 🙂 A włosy masz już śliczne! 🙂

Keep Dreams Close
Keep Dreams Close
1 lutego 2015 21:26

Wiesz? Jadłam kiedyś mango, pomyślałam to samo ;d

setterka
setterka
1 lutego 2015 21:26

Mi mango skarpetką podjeżdża:D Ale w smaku nawet ok:)

Z gruszką wypaliłaś:D Ciebie to tylko na zakupy wypuścić:D

Moniśka :)
Moniśka :)
1 lutego 2015 21:27

Witam, regularnie przeglądam Twojego bloga, dlatego też chciałabym się poradzić kogoś doświadczonego w te materii 🙂 Ważę około 53-55 kg (nie wiem czemu waga tak skacze) przy 165 (schudłam 21 kg)… No i chciałam się poradzić, jak wypracować sobie płaski brzuch, mówi się, że brzuch robi się w kuchni. Staram się jeść zdrowo, ale nie jest to rygorstyczna dieta. Jem wszystko, rozsądnie. Ale od pewnego momentu stoję w miejscu. Nie wiem czemu taki zastój..Czy bez pomocy dietetyka i instruktora na siłowni da się w warunkach domowych zrobić zarys mięśni brzucha ? 🙂 Jakieś wskazówki/wymiana doświadczeń ? 🙂 Byłabym wdzięczna! Pozdrawiam

ChocoMonster
ChocoMonster
1 lutego 2015 21:37

mniam, ile u Ciebie smaczności 😉 a tej gruszki jeszcze nigdy nie jadłam !

Katrina
Katrina
2 lutego 2015 01:07

O matko pizza mnie ostatnio prześladuje… 😉

Ann Emilia
Ann Emilia
2 lutego 2015 12:07

Dżizas, jakie piękne i długie Ty masz te kudełki!:D
Twoje fotomenu zawsze wzbudza we mnie dzikie smaki…

zatrzymacpiekno.blogspot.com
zatrzymacpiekno.blogspot.com
2 lutego 2015 12:27

Miałam ten spray Tony…. ale dla mnie do bani był, z tej firmy jedynie nabłyszczacze lubi co jakiś czas używać. Menu apetyczne jak zawsze !