Trening a choroba

Sezon przeziębień rozpoczął się na dobre. A wraz z nim odwieczny dylemat – ćwiczyć czy nie ćwiczyć z cieknącym nosem i bolącym gardłem? Zdążyłam dostać od Was już kilka pytań i wiadomości w tym temacie, dlatego postanowiłam napisać posta na ten temat zamiast rozpisywać się co kilka dni o tym samym.

Jeszcze rok temu sama byłam w rozsypce i nie wiedziałam, co robić, kiedy przyjdzie przeziębienie. Czy przeleżeć cały dzień z wyrzutami sumienia, czy trenować mimo tego, że nie mogę złapać tchu? Przy okazji wizyty u lekarza postanowiłam go o to zapytać i zaraz napiszę, co on mi odpowiedział.
Przedtem dodam jeszcze, że zdania na ten temat są podzielone i tego, co usłyszałam od mojego lekarza ani tego, co tutaj napiszę, nie możecie brać za pewnik. Ja tylko i wyłącznie dzielę się moją wiedzą i doświadczeniem, nie narzucam nikomu sposobu postępowania i liczę się z tym, że połowa osób będzie miała odmienne zdanie.

Wracając do tematu – lekarz zapytany o trening w czasie choroby odpowiedział, że on sam, kiedy łapią go dreszcze, ubiera się ciepło, bierze końską dawkę witaminy C i idzie na halę się wypocić. Po wszystkim kąpie się, idzie spać i rano jest jak nowo narodzony. Mnie również polecił w przypadku pierwszych objawów przeziębienia trening – niekoniecznie super efektywny, ale pozwalający się porządnie spocić i rozgrzać, do tego witamina C, echinacea, wapń i pod kołdrę. I muszę powiedzieć, że ta metoda sprawdza się w ok. 80% przypadków. Ja do tego piję jeszcze bardzo dużo wody w czasie i po treningu, co pozwala na usunięcie toksyn. Zakładam grubą piżamę, skarpetki i śpię – sen jest najlepszym lekarstwem 😉

Co jednak z tymi 20% przypadków, kiedy killerski trening prewencyjny nie zadziała? Wtedy przez 2-3 kolejne dni odpuszczam ćwiczenia i pozwalam organizmowi wykorzystać wszystkie siły na walkę z chorobą.
Z dwóch powodów. Raz, że większość ćwiczeń jest naprawdę mocnym obciążeniem dla organizmu. Dwa – będąc rozłożonymi na łopatki, nie jesteśmy w stanie wykonać żadnego treningu na 100%, a robienie byle jakich ćwiczeń „po łebkach” mija się z celem.
Przez te pół tygodnia ani nie przytyjemy, ani nie schudniemy znacząco, dlatego naprawdę warto czasami odpuścić. Tym bardziej, że bieganie z zapchanym nosem i robienie planków z katarem nie są w żadnym stopniu przyjemne.

Prawie dwa lata temu pojawił się na blogu post również traktujący o przeziębieniu, ale opisujący je z innej strony. Serdecznie zapraszam do lektury, a szczególnie polecam fragment (i film) o jodze i pozycjach, które pomagają pozbyć się przeziębienia. Mimo upływu czasu wciąż je stosuję i po tych dwóch latach nadal twierdzę, że są bardzo skuteczne i dają ulgę od objawów przeziębienia. Jeśli macie dość zapchanego nosa, spróbujcie koniecznie 🙂

A na koniec życzę Wam, abyście jak najrzadziej musieli stosować się do tych porad. Zdrowia! 🙂

0 0 vote
Oceń wpis
Subscribe
Powiadom o
guest
13 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Asia FitBlog
Asia FitBlog
2 grudnia 2014 21:01

Ja to nie mogę, gdy bierze mnie choróbsko to potrafię plackiem w łóżku leżeć przez kilka godzin, po prostu zwala mnie z nóg, ale gratuluję detrminacji!

Kama
Kama
2 grudnia 2014 21:19

Ja właśnie cierpię katusze w łóżku. Piję, pocę się i ledwie oddycham. Jedyne o czym marzę to drożny nos. Nawet nie w głowie mi jakikolwiek ruch – no jedynie ruch amebowaty w obrębie łóżka ;D

Elizabeth Lawess
Elizabeth Lawess
2 grudnia 2014 21:58

Rzeczywiście kontrowersyjne zdania tutaj przytaczasz. Każdy przecież lekarz wie, że duża dawka witaminy C naraz nie jest przyswajana. Człowiek ją po prostu… wysikuje 😛 W ten sposób organizm nie może jej przedawkować 😀

Maggie W
Maggie W
Reply to  Elizabeth Lawess
3 grudnia 2014 11:48

Racja, racja. Aczkolwiek w swojej "karierze" spotykałam się wyłącznie z zaleceniami zażywania jak największych dawek witaminy C. Być może wynika to właśnie z tego, że nie sposób się nią zatruć, a spożywając końskie dawki organizm wchłonie maksimum, które jest mu potrzebne. Nie wiem, to tylko moje gdybania 😉

Slim Size Me
Slim Size Me
3 grudnia 2014 05:47

Mnie rozbiera od 2 dni i nadal tkwie w zawieszeniu 🙁

malenstwo_83
malenstwo_83
3 grudnia 2014 08:02

Też mam zdanie, że najpierw to trzeba być zdrowym, żeby dobrze ćwiczyć 😉

BERY
BERY
3 grudnia 2014 09:08

o widzisz dobrze ze o tym napisałas ja wlasnie czesto leze z takimi wyrzutami hehe

Monika Gabas
Monika Gabas
3 grudnia 2014 09:21

Ja niesttey nie wypracowałam sobie jeszcze sprawnego mechanizmu "powrotu do rzeczywistości" – tak po chorobie, wyjeździe czy innej niezależnej ode mnie przerwie w treningach. Niestety – mimo, że bardzo to lubię – ciężko mi wrócić do regularnego treningu i wpisania go na nowo w codzienność.

Kraina Urody
Kraina Urody
3 grudnia 2014 11:40

Zgadzam się, przy pierwszych objawach to ma sens, gdy nas rozłoży niestety już za późno.

bodybuildingisalifestyle
bodybuildingisalifestyle
4 grudnia 2014 00:44

odpoczynek jest wazny… u mnie po tygodniowym odpoczynku z powodu choroby masa ruszyla az milo 😀

Nebeskaa
Nebeskaa
4 grudnia 2014 15:47

jak już pisałam u Ciebie na facebooku, jeżeli jest to lekkie przeziębienie to ćwiczę, jeżeli coś poważniejszego, odpuszczam, bo nie dam z siebie 100%, a robienie treningu byle zrobić nie ma sensu 🙂

Masarnia
Masarnia
5 grudnia 2014 08:10

myślę, że jeśli się poprawia to można ćwiczyć 🙂

Sonja
Sonja
7 grudnia 2014 17:28

dopadło mnie coś wczoraj
i zdecydowałam sie treningi w weekend odpuścić
swoje wyleżałam, nafaszerowałam się witaminami i musze przyznać, że jest lepiej
jutro biegnę na siłownie 😀