Have fun! [Film]

Wiecie, co najgorszego można zrobić w życiu? Zmuszać się do czegoś, co powinno sprawiać przyjemność. To najprostsza droga do zniechęcenia się, odwlekania wszystkiego w czasie, życia w wiecznym stresie – a to, jak powszechnie wiadomo, dobre nie jest.

Nie będę się tutaj rozwodzić nad rzeczami takimi jak wybór pracy, partnera, miejsca zamieszkania czy decyzja o posiadaniu dzieci. Skupię się na tym, o czym jest blog – na zdrowym życiu.
Uważam bowiem, że nikt nie będzie w 100% fit, jeśli nie pokocha zdrowego odżywiania i treningów. I wcale nie chodzi tu o miłość na siłę, ale o pewne przyzwyczajenia, które przyjdą po czasie, jak np. omijanie półek ze słodyczami w sklepach, czytanie składów, aktywne spędzanie wolnego czasu. To naprawdę wchodzi krew i każda z tych czynności z upływem czasu staje się naturalna tak samo, jak mycie zębów czy zjedzenie śniadania.

Warto czasami wrzucić na luz i nie odważać każdego dodawanego do potrawy składnika czy zrobić inny trening, niż zakładał Twój plan.
Jeśli gotujesz zdrową potrawę, ze zdrowych produktów, to jaka to różnica, czy dasz 90 czy 110g kaszy? Nic się też nie stanie, jeśli dorzucisz nadprogramowe liście sałaty, podczas kiedy w jadłospisie masz tylko pomidora. Oczywiście nie mówię tu o przypadkach ekstremalnej otyłości czy przygotowaniach do zawodów kulturystycznych. Ale każdy przeciętny zjadacz chleba może odżywiać się zdrowo bez kupowania wagi spożywczej. Naprawdę 🙂

Od kiedy zaczęłam publikować układane przez siebie treningi, dostałam już kilkanaście pytań o to, jak to robię i nikt nie chce mi uwierzyć w to, że po prostu robię to, co lubię. Dziewczyny, naprawdę tak jest! 🙂 Po przebraniu się zastanawiam się, ile czasu chcę poświęcić na trening, czy ma być on wzmacniający, modelujący, stretchingowy, interwałowy czy jeszcze jakiś inny i nad jakimi partiami chcę pracować. Później dobieram ćwiczenia według tego, na co mam ochotę i je spisuję – w ilości powtórzeń lub czasie wykonywania. Całość zajmuje mi około minuty, maksymalnie dwóch i nie ma tu żadnych czarów! 🙂 Często zdarza się, że w czasie treningu zmieniam jeszcze uprzednio spisane ćwiczenie i w efekcie każdy z obwodów wygląda inaczej. I nie stresuję się tym absolutnie, bo wiem, że trening ma sprawiać mi przyjemność. Efekty wizualne to działanie uboczne. Wciąż ćwiczę mimo tego, że nie widzę ich już od dłuższego czasu.

I ostatnia rada – nie przejmuj się tym, co powiedzą inni. Nigdy nie będziesz w stanie dogodzić wszystkim, bo każdy człowiek ma inny gust, inny system wartości i inne priorytety. Dla jednych posiadanie dziecka w wieku 22 lat będzie oznaczało wpadkę, dla innych to najwyższy czas na pierwszą pociechę. Jedni będą Cię podziwiać za to, że biegasz, inni będą rzucać głupimi docinkami. A gdy będziesz czytać skład czekolady w sklepie, część uzna Cię za dziwaczkę, ale znajdzie się też ktoś, kto spyta, która z nich jest bez cukru. Rób to, co Ty uważasz za słuszne i nie przejmuj się opinią innych. Jasne, czasami ludzie patrzący z boku mogą pomóc podjąć niełatwą decyzję. Ale pamiętaj: „Bądź kim jesteś i mów co czujesz, ponieważ ci, którym to przeszkadza, się nie liczą, a tym, którzy się liczą, to nie przeszkadza.” To Twoje życie i konsekwencje każdej podjętej decyzji poniesiesz Ty, a nie ci „dobrzy doradcy”.

A niżej dowód na to, że trening można wykonać wszędzie i nie ma co się przejmować tym, że obserwują nas inni ludzie. Mnie nie obchodzi to, co sobie myśleli ci, którzy widzieli mnie skaczącą po ściętym drzewie. Ważne było to, że ja czułam się spełniona – zawsze chciałam wypróbować to ćwiczenie. Znalazłam dogodnego „boxa”, więc czemu nie spróbować? 😉 Pieniek miał ok. 75 cm wysokości.

A Tobie zdarza się myśleć „co ludzie powiedzą” czy żyjesz spontanicznie? 🙂

0 0 vote
Oceń wpis
Subscribe
Powiadom o
guest
17 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Asiia Bloger
Asiia Bloger
3 kwietnia 2014 20:58

Dokładnie tak! w 100% się z Tobą zgadzam. Trzeba żyć spontanicznie!

Paulina Hurija
Paulina Hurija
3 kwietnia 2014 21:06

Amen! 😉

Jahstina
Jahstina
3 kwietnia 2014 21:08

Dobrze napisane 🙂 A pieniek imponujący 🙂

weronka93cs
weronka93cs
3 kwietnia 2014 21:22

poczułam jakieś oczyszczenie po tym poście 😀 dziwne:D zgadzam się w 100% ;] dobrze wiedzieć, że są ludzie którzy myślą jak ja. Bo w moim otoczeniu ich nie mam. Pozdrawiam 🙂 Weronika z all about fitness in 1 🙂

Karolina Ole
Karolina Ole
3 kwietnia 2014 21:34

I właśnie dlatego wiele dziewczyn zniechęca się robiąc gotowe plany treningowe typu skalpel. Bo są tam cwiczenia, które nie każda z nas może lubić. Przecież jeśli się nie lubi planków, mimo n-tej ilości podejść, to nie ma co się zmuszać. Liczba ćwiczeń jest tak ogromna, że kiedy jedno nam nie pasuje, wystraczy zmienić je na inne. Tak samo z jedzeniem. Nie lubię brukselki, to jej nie jem, mimo że jestem świadoma jej wartości odżywczych 🙂 A jak mam ochotę na czekoladę, to ją zjem i nie będę się potem katowała za to 🙂 Taka jest moja filozofia 🙂

bodybuildingisalifestyle
bodybuildingisalifestyle
3 kwietnia 2014 21:47

u mnie bywa różnie, często planuje wszystko z wyprzedzeniem, ale żyję chwilą 😉

setterka
setterka
3 kwietnia 2014 21:47

Tego mi trzeba było. Ty już wiesz jak przemówić do człowieka o czym się niejednokrotnie przekonałam:) Zgadzam się z Tobą całkowicie,co do słowa. A wiem coś o tym,prawda?:D

Każdy miewa chwile zadumy,ale wiem też że nieraz potrzeba troszkę czasu by dojrzeć do pewnych spraw i spojrzeć na nie z bardziej pozytywnej strony:)

keep dreams close
keep dreams close
3 kwietnia 2014 22:06

Skaczący tygrysek z Ciebie 😀 No i masz rację, jeśli nie polubi się tego co się robi, to prędzej czy później się z tego zrezygnuje. To wchodzi w krew i staje się jak tlen 🙂

Agnes J.
Agnes J.
3 kwietnia 2014 22:58

No, ostro dajesz na tym pieńku 🙂
A co do tekstu to tak właśnie jest- ćwiczenia, które sprawiają nam przyjemność i radość- dają najlepsze efekty 🙂
Świetne przesłanie: rób swoje i nie patrz na innych !!

Agnee
Agnee
4 kwietnia 2014 05:18

Zgadzam się z tobą. Dla mnie ćwiczenia to nie dość, że dawka energetyczna, to jeszcze chwila spędzona sam na sam ze swoimi myślami, z samą sobą. Nie dość, że po treningu jestem pełna radości, to jeszcze mam w środku to uczucie, że zrobiłam coś dobrze dla siebie.
75cm, to prawie połowa mnie! xD

Ann J.
Ann J.
4 kwietnia 2014 06:02

dobre słowa:) i ładnie wymęczyłaś pień:]

Ania Abakercja
Ania Abakercja
4 kwietnia 2014 07:16

świetny post. ja biegam od jakiegoś czasu i właśnie złapałam się na tym, że nie szukam wagi żeby sprawdzić czy i ile schudłam i nawet się nad tym nie zastanawiałam. a jem to co lubię starając się wybierać to co zdrowsze. ale bez rygoru. nie rzucam i nie poświęcam wszystkiego dla "zdrowego trybu życia". bo dla mnie zdrowy tryb życia to przede wszystkim radość, spokój i szczęście a nie zamęczanie się i ciągłe odmawianie sobie czegoś.

lau work
lau work
4 kwietnia 2014 07:39

Bardzo pozytywne podejście, nie ma co oglądać się na innych-tym bardziej, że jump box squat to świetne ćwiczenie! Więc co masz płacić, za wejście na siłownie lub sale CrossFitową, żeby sobie chwilkę poskakać na pudełka :P? Ja staram się żyć spontanicznie, kiedy biegam i po 5-6 km nie myślę już o tym, że biegnę i zaczynam szukać sobie zajęcia to często wymachuje rękami i głową w rytm muzyki! Miny przechodni, albo kierowców-bezcenne 🙂

Anonimowy
Anonimowy
4 kwietnia 2014 09:03

zgadzam się z tobą bardzo trafne spostrzeżenia:) megaa motywujący post, i nastawiający dożycia pozytywnie:)

sportto pestka
sportto pestka
4 kwietnia 2014 13:59

Brawo za odwagę i nie zwracanie uwagi na to, co ludzie powiedzą! Super! Pozdrawiam, Pestka 😉 http://sporttopestka.blogspot.com/

Nebeskaa
Nebeskaa
4 kwietnia 2014 14:11

w 100000% się z Tobą zgadzam! absolutnie do niczego nie można się zmuszać, mnie zdrowy styl życia wszedł w krew i nie wyobrażam sobie teraz wrócić do dawnych nawyków, nawet bym chyba nie potrafiła 😉 kiedyś ciągle się zastanawiałam, co ludzie powiedzą czy pomyślą, teraz lata mi to koło nosa 😀 robię to na co mam ochotę, kiedy zechcę 😀 staram się żyć spontanicznie i jedynie interesuje mnie, co sama o sobie pomyślę 😉

Zielpy
Zielpy
4 kwietnia 2014 19:39

ojj, kochana, jak trafiłaś w sedno, to nawet nie wiesz… Chyba zdarzyło mi się przetrenowanie i na nic nie patrzę teraz pozytywnie, ale to pozwala mi poprzestawiać sobie w głowie priorytety i poszukać sensu. Dzięki Ci za ten post, kolejny krok do tego, by witać sztangi z uśmiechem 🙂