Ci z Was, którzy śledzą I love how it feels na Facebooku albo Instagramie, zdążyli się już dowiedzieć o moim wczorajszym wyczynie. No dobra, dla części z Was żadnym wyczynem to na pewno nie będzie, ale dla mnie to krok milowy naprzód, bo pokonałam siebie, swojego lenia, swoje wymówki, zimę, wiatr i chłód… Wszystko, co stało mi na przeszkodzie. I poszłam biegać. Po raz pierwszy w życiu zimą. Jestem z siebie strasznie dumna!
To, czego się obawiałam przede wszystkim, to infekcja gardła. Obawa częściowo słuszna, bo gardło faktycznie pobolewa, ale w tym momencie jest to ledwo wyczuwalne przy połykaniu. Bardziej powinnam była martwić się o uszy, bo bolały mnie wczoraj przez niemalże cały dzień – wyraźne przewianie. Na szczęście sen wyleczył mnie z tej niedogodności. Przy okazji wyciągnęłam też wnioski z tej lekcji i wiem już, dlaczego czapka/opaska/nauszniki i szalik/komin są tak ważne. Dlatego też poczyniłam dzisiaj odpowiednie zakupy i stałam się szczęśliwą posiadaczką nauszników i tunelu. Napiszę o nich trochę więcej przy okazji kolejnego posta z cyklu „Fit zakupy” – trochę się tych rzeczy ostatnio nazbierało. Planuję też zakup bluzy albo kurtki, w której będę mogła biegać w chłodniejsze dni.
Zawsze, kiedy wychodzę z domu biegać, czuję przyspieszone bicie serca (to miłość?), nie inaczej było tym razem. Chyba tylko dzięki temu nie odczuwałam zimna, bo ubrałam się wybitnie nieodpowiednio – biustonosz sportowy, bokserka, kurtka, legginsy, skarpetki, buty. Trochę to za mało… Najprawdopodobniej dlatego przez pierwszy kilometr było mi po prostu zimno; tym bardziej, że przez połowę trasy wiatr wiał mi w twarz. Z biegiem czasu rozgrzewałam się jednak coraz bardziej i do domu wróciłam cała mokra – czyli tak, jak powinno być.
Skłamałabym jednak pisząc, że biegło mi się fajnie, super i nie wiadomo jak jeszcze. Było ciężko, wręcz nie mogłam doczekać się, kiedy wrócę do domu. Ale kiedy dotarłam do domu i przechodziłam przez bramkę, żałowałam, że to już koniec.
Być może winowajcą złego biegu było zjedzenie wcześniej tylko jednego posiłku, a może to przerost ambicji. Postawiłam sobie za cel średnią prędkość nie mniejszą niż 10 km/h i dopięłam swego. Ale po prawie pół roku bez biegania to chyba było za dużo dla mnie… W każdym razie chrzest bojowy przeszłam, teraz mogę już tylko bić rekordy 😉
![]() ![]() ![]() |
Sports-tracker.com |
Na koniec najważniejsze – są zakwasy, których tak dawno nie czułam. Kocham bieganie! 🙂
A Wy biegacie zimą?
tydzien temu wyszłam pierwszy raz pobiegać, ponieważ było z 4 na plusie i słoneczko biegło się super. miałam kurtkę z kapturem i uczy nie bolały, ale nie polecam biegać z czymkolwiek na ustach i nosie, to jeszcze z dzieciństwa mama mówiła,że nie wolno tak chodzić, bo łatwo o chorobę.
Mnie się oddychało całkiem fajnie,usta-nos-usta-nos.:)
U mnie też +4 przedwczoraj i słońce 😉
Ja bez tego nabawiłam się bólu gardła, na szczęście to już za mną. Ale nawet chodzić zima wolę z zakrytymi ustami co najmniej. Zobaczymy jak na mnie to zadziała. Mam nadzieję, że nie będę musiała wspomnieć Twoich słów 😀
a gdzie śnieg? ja nigdy nie zapomnę jak w tamtym roku biegałam w śnieżycę, to dopiero ekstremalne wrażenia:)
Byłam tak rozgrzana, że śnieg się stopił 😀
A tak serio, to działam metodą małych kroczków 😉
super, liczę na to,że za rok spotkamy się na maratonie 🙂
Może bez takich szaleństw… 😀 Półmaraton – może tak. Ale maraton za rok to chyba dla mnie za dużo 😉
ja nie przemogłam się jeszcze do biegania w ogóle 😉
No chyba żart? 😀 Wiosną wybiegaj na ścieżki! 🙂
nie no serio 😀 aż wstyd się przyznać, ale nie biegam 😀 zawsze uważałam to za nudne 😉 ale chyba w końcu czas spróbować, skoro wszyscy się zakochują w bieganiu 😀
Jeśli nie spróbujesz – nie dowiesz się 🙂 Ale nudno na pewno nie jest 😀
ja dziś zaliczyłam spacerek do fizjoterapeuty 😛
Mam nadzieję, że miał same dobre wieści? 🙂
No i brawo! Świetny początek : )) Ale, że przyszło Ci do głowy biegać bez czapki/nauszników.. nie ładnie! 😀
Dla mnie zimą czapka=choroba, bardzo szybko poci mi się głowa, bo szybko chodzę. A jak stanę, to wystarczy mały powiew wiatru i przeziębieni gotowe. Do biegania też czapki raczej nie założę, ale z nausznikami się nie rozstanę 🙂
W ogóle muszę do Ciebie napisać i się poradzić w kwestii ubioru 😀
Wiesz, ja po biegu wracam z kompletnie przemoczoną głową. Dokładnie tak jakbym dopiero co zdjęła ręcznik po umyciu włosów, ale czapka chroni mnie przed przewianiem i jak na razie nie choruję. Chyba, że to moja niezawodna odporność. 😀
Pisz pisz – z chęcią odpowiem 😉
Ja mam nadzieję, że nauszniki mnie ochronią 😀 Wcześniej pokładałam te nadzieje w słuchawkach, ale okazały się płonne 😉
Dobra, zaraz piszę! 🙂
No nie,już prawie cała blogosfera biega a ja nadal się nie wynurzyłam na żadną przebieżkę. Ale już robi się cieplej więc i ja być może że niedługo poczuję wiatr we włosach:D
Ale przyznaję pięknie Ci poszło,tylko czy rzeczywiście nie przesadziłaś z tą prędkością?:D
Oj polecam, polecam! 🙂 Skoro ja się wynurzyłam ze swojej norki, to Ty na pewno dasz radę 😀 Tylko bierz szalik i czapkę! 😀
Nie przesadziłam, to dolna granica. Teraz nie mogę już zejść poniżej 10 kmph 😀
Należą się ogromne gratulacje, teraz już nic nie stanie na przeszkodzie 🙂 !
No pewnie 🙂 Dzięki wielkie 🙂
Gratuluję i podziwiam:) Planuję rozpocząć niedługo biegi, zwykle zimą niestety nie miałam na to odwagi, jednak czas najwyższy się zebrać. Wśród znajomych mam wielu biegaczy-pasjonatów, maratończyków i oni motywują mnie intensywnie do podjęcia zimowego, biegowego wyzwania:)
Fajnie masz! 🙂 Mnie zmotywowały biegowe poczynania Agnes głównie, a pobocznie pasja biegaczy, których profile obserwuję na fejsie. Skoro oni nie zwracają uwagi na pogodę i porę roku, to dlaczego mi miałyby one przeszkadzać? 🙂
Dobre myślenie!! Pogoda to nie przeszkoda jeśli się chce 🙂
Chce się i to coraz bardziej! 🙂 Dzisiaj już nie mogłam się doczekać wyjścia z domu 🙂
no ja Cię "śledzę" tylko chyba jeszcze nie mam Twojego endomondo 😛 mrozy już za nami na szczęście, więc bieganie pełną parą bedzie mozna rozpocząć! 🙂
Aaaa, bo ja z endomondo rzadko korzystam 😀 Jeśli chcesz, to zapraszam tutaj 🙂
Ja słyszałam dzisiaj plotki, że mrozy mają wrócić 🙁
Też coś słyszałam.. 😀 Ale to dobrze, bo może w końcu wypróbuję moje nowe gatki na snowboard 😀
Ale że na snowboardzie czy podczas biegania? 😀
Ja bym chciała, żeby śnieg popadał, bo na nartach mnie jeszcze nie było 😛
No pewnie, że na desce 😀 Wiadomo, że jak mróz to i śnieg : ))
No nie zawsze :> Mrozy bez śniegu nie są fajne…
Musze Ci to powiedzieć- kiedy zobaczyłam to zdjęcie na fb (z nausznikami)- pomyślałam, że przygotowujesz się do jakiejś operacji :))
O nie 😀 Ale że ja mam operować czy mnie? 😉
A ja znowu pomyślałam, że robiłaś test wysiłkowy w masce na bieżni mechanicznej 😀
Ooo, to mi się już bardziej podoba, hahaha 😀
Też biegam i cieszę się, że mrozy odpuściły:) Taka zima sprzyja, kiedy było ślisko nie było tak przyjemnie. Powodzenia:)
Na lód póki co bym się nie wybrała – z moim zdolnościami mogłoby się różnie skończyć 🙂
No tak, wszyscy biegają oprócz mnie, co za wstyd… 😉
Czas się wynurzyć! 😀
zazdroszczę… u nas "na wsi" błoto po kolana..nie ma szans na bieganie aż do wiosny:(..ale bez czapki..chyba umarłabym na zatoki..
Ja z zatokami nigdy nie miałam problemów, więc tego się nie boję 😉
U mnie też sporo błota było, dlatego buty są takie brudne 😛
Ale można uliczkami biegać, czy chodnikami.. myślę, że jakaś fajna "miejscówka" zawsze się znajdzie 🙂
Chodniki nie dla mnie – co chwilę jest ulica, muszę stawać i tylko się wkurzam na samochody 😛
Gratulacje biegu, a może opaska zamiast nauszniki? Zastanawiam się czy są wygodne.
Wygodne są. W domu ani w sklepie podczas testowania nie spadały – zobaczymy jak będzie podczas prawdziwego biegu 🙂
Za to opaski zawsze zsuwają mi się z głowy…
gratulacje;-) dobrze, że śniegu nie miałaś, po nim się ciężej biega i ślisko, ostatnio, jak zasuwałam z psiną to o mały włos były by wybite zęby, biegła przede mną i nagle się zatrzymała, ledwo zdążyłam wyhamować na lodzie
Łoł, no to hardcore… Ja ledwo wyrabiałam na błotku 😛
Czytam bloga już od jakiegoś czasu, ciekawe wpisy, przyjemnie się czyta:)
Co do biegania, to biegałam/biegam całą zimę. Niezastąpionym elementem stroju jest dla mnie zwykła ortalionowa przeciwdeszczowa kurtka z kapturem (jako warstwa najbardziej zewnętrzna). Idealnie chroni od wiatru i wilgoci, a ciepło nie ucieka poza nią. Ilość warstw wewnętrznych zależna od temperatury na dworze;) Pod kurtkę zakładam kominiarkę (taką cienką typowo narciarską pod kask) – w połączeniu z kapturem wiatr mi nie straszny:) Polecam!
Dziękuję bardzo za te miłe słowa 🙂
Zastanawiałam się mocno nad kominiarką, ale nie wiem, czy dam radę biegać w takich temperaturach, w których ona będzie niezbędna. Na razie w okolicach zera tunel+nauszniki są okej i mam nadzieję, że na ten rok to wystarczy 😉 Ale podejrzewam, że prędzej czy później zakupię i kominiarkę.
Dziękuję Ci za te porady, dla mnie – żółtodzioba w zimowym bieganiu – każda jest na wag złota 🙂