Firmy produkujące odzież sportową prześcigają się w wymyślaniu nowinek, projektowaniu nowych krojów i wymyślaniu innowacyjnych technologii. Ale czy to naprawdę jest aż tak potrzebne?
W tym wpisie przedstawię mój punkt widzenia, a Was tradycyjnie zachęcam do dyskusji w komentarzach.
Kiedy zaczynałam ćwiczyć, nie miałam ani jednej pary spodni ani koszulki odprowadzających pot czy termoaktywnych. Teraz sytuacja wygląda zupełnie inaczej, a kolekcja wciąż rośnie.
Ćwiczenie w odzieży, w której zastosowano technologie odprowadzające pot (jak np. Dri-Fit Nike czy PlayDry Reeboka) jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Podczas treningów w koszulkach czy spodenkach bawełnianych, cały pot wchłaniany jest przez włókna, co sprawia, że ciuch nim nasiąka i w konsekwencji ćwiczymy w mokrym ubraniu. O ile ćwicząc w domu nie jest to bardzo nieprzyjemne, tak podczas treningu na zewnątrz może być zagrożeniem dla zdrowia – rozgrzane ciało, mokra koszulka i podmuch zimnego wiatru nie wróżą niczego dobrego. Jeżeli więc nie chcesz kusić losu, a lubisz treningi na dworze nie tylko w ciepłe dni, warto zainwestować w odzież, która odprowadza wilgoć ze skóry. Zazwyczaj taka odzież pozwala też zachować optymalną temperaturę ciała, co chroni przed przegrzaniem, które może być równie niebezpieczne, co przewianie. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie i chwała tym, którzy je wymyślili.
Oczywiście takie ciuchy sprawdzają się o wiele lepiej od bawełnianej odzieży również w treningach indoorowych, ale jeśli ćwiczycie tylko w pomieszczeniach, nie jest to na pewno niezbędny wydatek.
Jeśli chodzi o odzież termoaktywną, to nie wyobrażam sobie już teraz biegów zimą/wczesną wiosną/późną jesienią bez przynajmniej bielizny termoaktywnej. Co prawda koszulkę mam dopiero od tygodnia, a na spodnie wciąż się czaję (w nogi do tej pory nie marzłam, ale co jeśli przyjdą mrozy?), ale różnica jest ogromna. Koszulka termoaktywna z powodzeniem zastępuje mi bluzę (ba! jest w niej nawet cieplej!), a zajmuje o wiele mniej miejsca pod kurtką, która specjalnie luźna nie jest. Jeśli biegacie w niskich temperaturach, jeździcie na desce lub dwóch, na pewno zdążyliście się zaopatrzyć w odzież termoaktywną. Jeśli macie dopiero zamiar zacząć uprawiać sporty outdoor zimą – powinien to być niezbędny zakup.
Do odzieży funkcjonalnej niedawno dołączyły również części garderoby z taśmami wszytymi wzdłuż najbardziej obciążanych w trakcie treningu mięśni. Według obietnic producentów, taśmy mają się rozszerzać i kurczyć dokładnie tak jak mięśnie, niwelując ryzyko kontuzji i pomagając nam w treningu.
Sama mam jedną tego typu koszulkę (Reebok EasyTone Short Top Sleeve) i powiem szczerze, że nie czuję różnicy między nią a innymi, w których ćwiczę. Powiem więcej – przy moim typie budowy jest strasznie niewygodna, bo co chwilę podsuwa mi się do góry. Według mnie tego typu odzież jest jedynie chwytem marketingowym, chociaż inne zdanie mogą mieć osoby trenujące zawodowo. W każdym razie dla osób początkujących jest to całkowicie zbędny wydatek.
W tym wpisie nie polecę Wam konkretnych modeli odzieży funkcjonalnej, bo jest ich bardzo, bardzo dużo i wszystkie są prawie tak samo dobre (dla pewności sprawdzajcie, czy na metkach jest informacja o termoaktywności czy odprowadzaniu wilgoci), że spokojnie możecie kierować się wyglądem. Jeśli chcecie przeczytać opinie na temat ubrań, w których ćwiczę, zapraszam do lektury postów oznaczonych etykietą „Ubiór”. Szykuję kilka recenzji, więc zaglądajcie tam często.
Ceny odzieży funkcjonalnej są bardzo różne i zaczynają się od kilkunastu złotych, a potrafią dobić i do kilkuset. Warto też czekać na promocje, co będę zawsze powtarzać. Często można upolować różne cudeńka niemalże za darmo (patrz: Fit-shopping).
Jakie jest Wasze zdanie na temat odzieży funkcjonalnej? Jest niezbędna, czy można się bez niej obejść?
Gdy zaczynałam ćwiczyć/biegać nie miało to dla mnie najmniejszego znaczenia w czym to robię, jednak z czasem zapoznawałam się z tymi "nowinkami" i teraz nie wyobrażam sobie zwłaszcza biegania w zwyczajnych ubraniach 😀
To tak jak i u mnie 🙂
Bieg w bawełnie – coś strasznego! 😀 Od razu kojarzy mi się takie krążące po sieci zdjęcie z podpisem "mój tyłek wzywa Batmana" 😛
tak, na początku nie ma znaczenia w czym się ćwiczy, dopiero po jakimś czasie testujemy różne ubrania;) uważam że taka odzież jest bardzo przydatna ale bez niej da się obejść 😉
Mam takie samo zdanie 🙂 Przynajmniej na początku da się obejść 😉
Dla mnie zawsze podstawą były spodnie czy spodenki i buty! Koszulka, w której jeszcze nie dawno ćwiczyłam- była zwykłą bokserką z Bershki i naprawdę uwielbiałam ją (uwielbiam do dziś). Teraz ćwiczę w ubraniach typowo odprowadzających pot i niesamowicie sobie to chwalę. Jednak to moich ulubionych bokserek z Bershki pewnie i tak wrócę :))
Dla mnie w ogóle jakiekolwiek bokserki są bardzo wygodne, ale i tak przy intensywny treningu kończy się na tym, że zostaję w samym biustonoszu 😉
Ja sobie tez nie wyobrażam funkcjonowania bez Nike Dri_Fit oraz PRO 😀
Strasznie podobają mi się spodenki Nike PRO z tymi szerokimi gumami… Poluję na jakąś promocję 😀
bez takich ciuchów nie wyobrażam sobie życia:)
Dla takich zapalonych biegaczy to pozycja obowiązkowa 🙂
Niestety nie mam jeszcze nic z odzieży termoaktywnej, ale zamierzam zainwestować w koszulkę, u mnie w sklepie widziałam ciekawe modele za nie tak wygórowaną cenę 🙂
Teraz są też wyprzedaże w sklepach z odzieżą do sportów zimowych, tam też warto zajrzeć 🙂
akurat zainwestowałam w odzież termoaktywną 😀 tak to można biegać
Pewnie 😀 Jest ogromna różnica 😉
Ja na razie jestem na etapie normalnych ubrań, które mi odpowiadają :). Mam tylko buty do biegania 🙂
Buty to podstawa – razem z biustonoszem według mnie 🙂 Na zakup takich ciuchów przyjdzie czas 🙂
Nie wyobrażam sobie biegania czy treningu bez takiej odzieży 🙂
Biegania szczególnie 🙂
Teraz dla mnie norma, na początku nie zwracałam większej uwagi.
Czyli tak jak ja 😉
Do niedawna o tym nie myślałam,jednak teraz jestem jak najbardziej nakręcona żeby kupić taką odzież. Będę zatem polować:)
Poluj, poluj 🙂 Kiedyś musimy wybrać się razem na zakupy 😉
O tak. Z Twoimi zdolnościami do okazji na pewno:)
Ja bym dodała jeszcze, żeby szukać w second hand, bo można znaleźć perełki za grosze.
O właśnie,też miałam o tym napisać bo sama często tam kupuję,bo niekiedy można znaleźć naprawdę super rzeczy:)
To też świetny pomysł – o ile ktoś potrafi szukać. Mnie tego talentu poskąpiono 🙁
To uwierz mi że i ja też nie,a zazwyczaj znajduje coś wtedy jak idę tylko obejrzeć:D Wtedy trafia się akurat to czego nawet nie szukałam,a co może się przydać:D
oj tak, odzież termoaktywna jest wspaniała chociażby za to, że nie wyglądasz jak muminek 😉 ile można zimą tych warstw na siebie narzucać?!
na szczęście już coraz cieplej <3
Świetne porównanie! 😀
Oj tak, ciepełko i słońce to to, co lubię najbardziej <3
No włąśnie słyszałam o tej odzieży z wszystymi taśmami i bardzo byłam ciekawa jak to działa, jednocześnie średnio sobie to wyobrażałam.
Jeśli o mnie chodzi, to ja nie bardzo lubię tkaniny syntetyczne. A niestety odzież sportowa właśnie z takich jest zrobiona. A mi się wydaje, że jak założę koszulkę inną niż bwełnianą to spocę się milion razy gorzej, nie będzie przepuszczała powietrza, aż wzdrygam się na samą myśl tego dyskomfortu. Dlatego do póki wolę treningi w pomieszczeniach, to dla mnie najlepsze są bawełniane niezbyt obcisłe koszulki i spodnie 🙂
Jest dokładnie odwrotnie 😉 Te sztuczne tkaniny wbrew obiegowej opinii o wiele lepiej przepuszczają powietrze i pozwalają skórze oddychać, a do tego odprowadzają pot. Warto się do nich przekonać 🙂
ja ostatnio zakupiłam koszulkę na fitness 😉
Jesteś zadowolona? 🙂
świetne miejsce !!
Dziękuję 🙂
Przyznaję, że dla mnie, gdy ćwiczę tylko w domu, nie ma to większego znaczenia 🙂 Ale jestem pewna, że gdybym zaczęła ćwiczyć na zewnątrz, to bez odzieży termoaktywnej by się nie obeszło 😉
I chyba zaczniesz? 😀
Też nie wyobrażam sobie treningu w innych ciuchach. Jedynie do ćwiczeń w domu zakładam bawełniane ubrania 🙂