Kiedy ostatnio zdarzyło Ci się na coś narzekać? Na pracę, brak czasu, niedobór gotówki, swój wygląd, zachowanie sąsiadów czy cokolwiek innego? Pomyśl o tym, ile czasu zajmuje Ci takie marudzenie i użalanie się nad sobą i co mogłabyś w tym czasie zrobić żeby to zmienić.
Zamiast żalić się koleżance w pracy na to, jak dużo zleceń dostałaś od szefa – zrób swoją robotę, nie będziesz miała zaległości. Jeśli brakuje Ci pieniędzy – znajdź pracę lub ją zmień (wiem, wiem – łatwo powiedzieć; ale jeśli naprawdę chcesz, to dasz radę!). Cierpisz widząc swoje odbicie w lustrze? Zrób coś ze sobą. Ćwicz, zdrowo się odżywiaj, wybierz się do fryzjera/kosmetyczki. I tak dalej.
Energię, którą tracisz na narzekanie, możesz spożytkować w inny, o wiele przyjemniejszy sposób. Czas, który spędzasz na użalaniu się nad sobą stanie się tym, którego Ci brakuje w ciągu dnia. W każdej sytuacji dostrzec można jakieś plusy, a nawet gdyby nie – to już na pewno z każdej płynie jakaś nauka.
Z pewnością większość z Was zna lub przynajmniej słyszała o filmie „Sekret”, opowiadającym o prawie przyciągania (jeśli nie – odsyłam na YouTube). Ja jako katoliczka nie wierzę w to, że kosmos, gwiazdy itd. sprzysięgają się żeby ułatwić mi życie, jeśli tylko o będę myśleć, ale w każdej takiej teorii jest ziarenko prawdy. Uważam, że jeśli czegoś naprawdę chcemy, to myślimy o tym nawet mimowolnie. Od myślenia już tylko krok do działania, a jeśli w dodatku myślimy pozytywnie, to nie boimy się działać w kierunku realizacji naszych pragnień, bo nie powstrzymuje nas lęk przed porażką.
Z takim pozytywnym nastawieniem możemy zdziałać o wiele więcej, ponieważ zjednujemy tym sobie przychylność ludzi. Powiedzcie sami, czy macie kłopot z rozpoznaniem osoby nieśmiałej i zakompleksionej i odróżnieniem jej od kogoś pewnego siebie i pozytywnie nastawionego? To, o czym myślimy i jaką wyznajemy filozofię, uzewnętrznia się w postawie, gestach, głosie, nawet mimice twarzy.
A teraz pomyśl, jak Ty jesteś postrzegana przez ludzi w Twoim otoczeniu, jak chciałabyś być postrzegana i co dzieli Cię od osiągnięcia tego celu. A później zacznij to robić! Z pozytywnym nastawieniem oczywiście 🙂
Ja właśnie czytam "Sekret". Nie jestem praktykującą katoliczką, więc bardzo szybko dałam się przekonać, że wysyłając do Wszechświata pozytywne wibracje odwdzięczy się on tym samym. Mam świadomość, że to trochę naciągane- nie krąży nad nami przecież żadna siła, nic nami nie steruje, nic oprócz właśnie nas samych. Tak jak napisałaś " Od myślenia już tylko krok do działania: 🙂 Buziaki!
Ja również nie "praktykuję" w rozumieniu Kościoła, ale nie chcę się rozwijać tutaj na tak kontrowersyjne tematy.
Szanuję odmienne zdanie 🙂
Czasem chciało by się żeby takie pozytywne myślenie towarzyszyło cały czas. Postaram się teraz częściej myśleć optymistycznie chociaż czasem to jest mało realne:D
To nie ma być REALNE, tylko OPTYMISTYCZNE! 😀 Tego można się nauczyć 🙂
bardziej niż do filmu skłaniałabym się ku książce, bo one bardziej działają na nasza wyobraźnię.. no i myślę, że nikomu nie zaszkodzi pozytywne myślenie, a tylko ułatwi działanie : )
Książki akurat nie czytałam, więc nie chciałam się na ten temat wypowiadać 😉
Zgadzam się co do drugiej części komentarza 🙂
Pozytywne nastawienie działa cuda- to klucz do sukcesu w każdej dziedzinie 🙂
Dokładnie! Dlatego nie skupiałam się tutaj tylko na byciu fit, ale i relacjach międzyludzkich, pracy i życiu osobistym 🙂
lubie kazdy Twoj post bo z kazdego chce cos wyniesc!
To bardzo miłe, dziękuję! 🙂
ja mam wrażenie że pesymizm czy skłonność do chandry jest do pewnego stopnia cechą wrodzoną i trudno z dnia na dzień powiedzieć sobie "od tej pory będę pozytywnie nastawiona do życia" i się tego trzymać… niemniej (ponoć) warto próbować.
Z dnia na dzień na pewno nie, ale tego można się szybko nauczyć. Na początku można się zmuszać do znalezienia jednej pozytywnej rzeczy każdego dnia, później w co drugiej z pozoru beznadziejnej sytuacji itd. 🙂
Odkąd ćwiczę jestem pozytywnie nastawiona:)
To często idzie w parze 🙂
Ja nie jestem praktykujaca katoliczka, wierze w jednak w istote wyzsza nad nami, wierze w karme i prawo przyciagania. Wysylam pozytywna energie w swiat i zazwyczaj ona wraca do mnie w tej samej postaci 🙂
Ze mnie też księża nie byliby dumni – jak wyżej 😉
Ale rzeczywiście przy naszym pozytywnym nastawieniu świat odwdzięcza się tym samym 🙂
bardzo ciekawy post 🙂 również nie wierzę w to, że mój los zapisany jest w gwiazdach itp itd i nic nie można z tym zrobić 😉 jednak nie z powodów religijnych, bo jestem raczej niepraktykująca, mimo, że wierząca 😀 zdecydowanie jestem za pozytywnym myśleniem i zarażam nim wszystkich wokoło 😀 zaszła we mnie ogromna zmiana, ponieważ kiedyś byłam wieczną pesymistką, a teraz optymistką 24h na dobę 🙂
Ja optymistką jestem od zawsze 😀
A jeśli chodzi o względy religijnie, to w sumie nie wiem, jak ma się do tego teoria predestynacji, ale chodzi przede wszystkim o wiarę w inną siłę/moc sprawczą niż Bóg (tutaj: kosmos).
Och nie zawsze to jest takie proste, jeśli mam pracę, którą uwielbiam to nie zmienię jej bo brakuje mi kasy bo wtedy będę narzekać, że mam pracę, której nie lubię, która mnie męczy itd. a moja jest super najlepsza i w zawodzie niestety na chwilę obecną więcej nie wyciągnę. Także nie zawsze jest to takie hop siup. Ale nie mogę się nie zgodzić, trzeba działać a nie się użalać i narzekać bo to nic nie zmieni, a naprawdę jesteśmy w stanie dużo zrobić chociaż często nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Zawsze jest trzecie wyjście – znalezienie drugiej pracy czy np. freelancing. Ale widzę po komentarzu, że Tobie wcale nie przeszkadzają aż tak te zarobki 🙂
Zgadzam się z tobą w 100%. Pozytywne myślenie potrafi postawić każdą sprawę w innym świetle. Zawsze szukam jakiegoś wyjścia z sytuacji. Męczyłam się w swoim pokoju, nie podobało mi się to jak wygląda, ponieważ nie miałam żadnego wpływu na to co w nim jest i jak wygląda, ponieważ moja rodzina postanowiła potraktować go jako wysypisko śmieci i znajdowało się w nim wszystko co " kiedyś się przyda ". Wczoraj byłam sama w domu: spakowałam wszystko co nie jest moje i wyniosłam do piwnicy, wszystkie nieużywane przedmioty trafiły do osób którym się przydadzą albo na wysypisko. Meble poprzestawiałam tak, że jest bardziej " po mojemu ". Nie wydałam ani złotówki a już czuję się dużo lepiej. Chcieć to móc, narzekanie nic nie zmieni 🙂
Świetny przykład 🙂 Mam nadzieję, że pozostali domownicy się nie buntowali? To dość odważny krok 😀
Masz całkowitą rację 🙂