Przy tym ZWOWie słowo „masakra” nabiera nowego znaczenia. Nie czułam się tak nawet po przebiegnięciu 12km, co było najdłuższym dystansem, jaki do tej pory pokonałam. W trakcie tego treningu tak szybko oddychałam, że nie byłam w stanie połknąć łyka wody, w rezultacie czego zachłysnęłam się i musiałam zrobić sobie blisko minutową przerwę na dojście do siebie. Po wszystkim natomiast padłam na ziemię i czułam się jak ryba wyjęta z wody. To uczucie jednak szybko minęło i zastąpiły je tzw. „endorfinki”.
ZWOW #50 jest treningiem typu time challenge, co oznacza, że powinniśmy go wykonać najszybciej, jak to możliwe. Udało mi się pobić czas Zuzki jedynie o 2 sekundy, choć gdyby nie ta przerwa, byłby to o wiele lepszy wynik – myślę, że około 40 sekund mniej. Mój czas poniżej:
High knees – wykonywane bez rekwizytów są raczej średnio intensywne. W wersji z boksem (u mnie w tej roli wystąpiła pufa) są bardzo wymagające i musiałam się nieźle dopingować żeby skończyć kolejne rundy.
Step up leg lift – jedno z dwóch przyjemnych ćwiczeń-przerywników, które pozwalają odpocząć w trakcie tego treningu.
Plank step over – może wydawać się niewinne, ale daje popalić mięśniom ramion i brzucha, który zresztą czułam jeszcze następnego dnia.
Chair jumps – drugie ćwiczenie, które jest bardzo lajtowe w porównaniu do pozostałych i daje chwilę wytchnienia.
Side step up burpee – dobijają ostatecznie. Po nich nawet high knees w kolejnej rundzie wydają się być przyjemnym spacerkiem.
Mimo że ćwiczenia są dość proste, nie poleciłabym tego ZWOWa początkującym. Jest na tyle intensywny, że trzeba mieć nie lada kondycję, aby ukończyć te 5 rund. Dlatego też oznaczam go jako trening dla średniozaawansowanych, a początkujących przestrzegam przed jego wykonywaniem – przez niego możecie się zniechęcić do ZWOWów.
Brzmi groźnie,ale tym samym zachęcająco,jednak najpierw trzeba spróbować lajtowszej wersji ZWOWów:)
No ja cały czas czekam aż ich spróbujesz! 😀
Plank step over i tego typu pozycje rozwalają mi nadgarstki, dlatego ich nie lubię 😉 Jednocześnie wiem jaką mają moc dla mięśni 🙂
Współczuję. Z moimi jest wszystko okej, czasami tylko strzeli coś w kolanie albo biodrze 😀
Ja trochę nie na temat . Dziewczyno nie szalej tak z tymi przepisami,ciągle wrzucasz jakies nowe na fb czy na bloga ,a ja własnie założyłam zeszyt z przepisami i póki co mam tam wszystkie od Ciebie,nie nadążam z próbowaniem ich 😀 Dzisiaj mam zamiar spróbować muffinków,które wrzuciłaś na fb 🙂 No i muszę spróbować tej pasty migdałowej 🙂
No i mam jeszcze prośbę – jeśli posiadasz jakieś doświadczenie w tym temacie mogłabyś kiedyś napisać posta o ćwiczeniach wzmacniających kolana i/lub rozciąganiu pleców? 🙂
Kup grubszy zeszyt, bo szykuję już kolejne przepisy 😀 M.in. pancakes, które wstawiałam przedwczoraj (?). Mam nadzieję, że muffiny posmakują, daj znać jak wyszły 🙂
Co do pomysłów na posty – dziękuję za propozycje, lubię wiedzieć, o czym chcecie czytać 🙂 Jeśli chodzi o kolana, to nie mam totalnie żadnego doświadczenia w tej kwestii, więc nie będę się wymądrzać z tym, co znajdę w necie. Możesz za to zajrzeć na bloga pro-perfection, Marissa pisała o ćwiczeniach przy problemach z kolanami. Co do grzbietu – tutaj trochę doświadczenia mam, więc za kilka dni taki post się pojawi 🙂
świetne wyczucie czasu z recenzją, bo mam ten ZWOW na jutro zaplanowany 😉 nie mogę się już doczekać 😉
Mam nadzieję, ze Tobie również się spodoba! 🙂
muszę chyba wrócić do tej Zuzki i spróbować raz jeszcze;p bo jakoś wcześniej mnie nie przekonała ale tyle z was ja poleca
Próbuj, próbuj 😀 Ja zrecenzowałam już ponad połowę ZWOWów, więc możesz się sugerować moim opisami 🙂
Nie ćwiczyłam nigdy z Zuzką, coraz więcej z blogowiczek zachwyca się nią. 😉
Póki co, ćwiczę z Melką i Tiffany. No i ścianę płaczu i przysiady z Agnes robię. 🙂
Zuzka to zdecydowanie wyższy level od Mel B, wypróbuj koniecznie 🙂
A ścianę płaczu również robię 😉 Na jakim etapie jesteś?