Wczorajszego ranka siostra wyciągnęła mnie na bieganie. Ostatni raz, kiedy popełniłam ten błąd, miał miejsce jeszcze w czasach licealnych, ale myślałam, że przez ten czas coś się zmieniło. Tym bardziej, że przed biegiem tym razem zjadłam banana, więc teoretycznie powinnam mieć trochę „paliwa”. I miałam, bo jakoś jednak przebiegłam te 4km z hakiem, ale już po drugim zaczęło być coraz gorzej – i dlatego wynik jest taki, jaki jest.
Druga sprawa to to, że moja siostra jest niestety okropną marudą i co chwilę musiałyśmy przerywać bieg.
No i o godzinie 10 zaczęło się już robić dość duszno, co też nie pomagało w biegu.
Niemniej jednak cieszę się, że sprawdziłam swoje możliwości (czy raczej ich brak) i zrobiłam trening którego miało nie być. Poniżej zostawiam statystyki i lecę robić siłówkę 😉
A Wy biegacie rano?
poki siedze w domu – jak najbardziej, dla mnie to lepsza opcja niz bieganie wieczorem… ale jak pojde do pracy, to moj plan dnia znow sie zmieni…
Ja zdecydowanie bardziej wolę ćwiczyć (również biegać) właśnie wieczorem. Podziwiam ludzi, którzy mają energię rano na ćwiczenia 😉
haha :)zbieg okoliczności z postami. ja dziś się męczyłam na maxa , wstałam o 10 i jeszcze sprytniej poszłam pobiegać po 12! nigdy więcej. wieczór najlepszy!
Ja wstałam o 9:20, więc i tak dość szybko wyszłam z domu po przebudzeniu 😀 I jedyne, co było fajne, to joga na mokrej trawie i prysznic 😀
Ja chciałam. Z ręką na sercu: marzyło mi się wstanie o świcie i ruszenie w trasę. Ale okazało się, że łóżko jest zbyt wygodne po przebudzeniu:D
Skąd ja to znam… 😀
Kiedyś biegałam rano. Wstawałam w wakacje (!) przed 8 i szłam pobiegać. Jednak od miesiąca biegam po 20/21 i jest o wiele lepiej. Jakoś przyjemniej mi to wszystko idzie. 🙂
W te gorące dni nawet o 7 było już za gorąco, a że biegnę przy ulicy i na otwartym terenie, to słońce praży nieźle. Musiałabym wstawać chyba o 6, a to dla mnie kiepski dowcip 😀 Ale podziwiam Cię za wstawanie przed 8, choć 20/21 to też moje ulubione godziny 🙂
też Cię kocham:*** zapomniałaś dodać, że to był mój 3. dzień biegu i jeszcze nie daję rady tak szybko:(
i powinnaś być ze mnie dumna, dzisiaj też biegałam!
Jestem z Ciebie dumna, tylko jedz więcej! 😛
ciesz się, że masz z kim biegać 😀
Ekhm… TAK 😀
Kazdy trening lepszy niz zaden 🙂 a to ze biegasz z siostra to super, ja niestety nie moge swojej cos wyciagnac.
Nie zgrywają nam się niestety godziny treningów i ciężko jest dopasować tempo, więc raczej takie wypady nie będą codziennością. Ale lubię też włożyć słuchawki do uszu i biec sama, nie mam wtedy żadnych ograniczeń 😉
Ja biegam rano i wieczorem. Nie odczuwam żadnej różnicy 🙂
Wszystko zależy od organizmu. Mój się chyba już przyzwyczaił do wieczornych ubytków energii 😉
Ja biegam z moim chłopakiem o 6:30, znaleźliśmy fajny teren do biegania i zawsze robimy po pięć kółek co wynosi ponad 5 kilometrów. O 10:00 jest za duszno tak jak piszesz, kiedyś biegaliśmy o 7:30 i to już było za późno bo była duchota. Teraz robi się coraz zimniej więc trzeba się rozejrzeć nad cieplejszym strojem. 🙂
Ze strojem na szczęście problemów nie mam, bo ostatnio co widziałam, to kupowałam 😀
Mój teren jest dość krótki, jak widać. Chciałabym znaleźć jakąś trasę na 10-15 km 😉
Wieczorem biega mi się o wieeele lepiej! Niestety jestem śpiochem, poza tym przed porannym bieganiem zawsze mam dylemat, co zjeść, żeby w czasie intensywnego biegu nie mieć mdłosci.
Jakbym czytała o sobie! Ja ostatnio zjadłam banana i było okej, więc w razie konieczności polecam 🙂
Zazwyczaj biegam wieczorem, ale w zeszłym tygodniu dla próby poszłam rano i w sumie było równie dobrze jak wieczorami, nawet udało mi się pobić rekord, także pewnie jeszcze kiedyś się udam 🙂
Gratuluję! 🙂 U mnie nie ma mowy o biciu rekordów rano – chyba że w spaniu 😀
Ja, jeśli biegam rano, to zawsze na czczo, wtedy przynajmniej nie czuję, jak mi coś "lata" w żołądku;) Wieczorem mi to trochę przeszkadza, a teraz nie mogę biegać już o 20-21 (czyli po krótkiej przerwie po ostatnim posiłku), szybko robi się ciemno i mam trochę stracha 😉 Za to po rannym wysiłku na czczo porządne śniadanko smakuje wyśmienicie 😀
Ja o 20 jeszcze wychodzę, chociaż też boję się już biec wzdłuż lasu 😉
A na czczo w życiu bym się nie zdecydowała! Prędzej zemdleję niż przebiegnę chociażby 500 m 😀
Jeśli biegam rano, to tylko, jeśli mam szansę wyjść z domu o godzinie 7. Szczególnie latem, gdzie o 9 jest już parówka 😉
Czasami już o 7 jest zbyt duszno 😉
Raczej nie należę do porannych biegaczy 🙂
Piona!
Jeszcze nie mam na 100 % wyrobionego zdania.Raz pobiegłam i powiedziałam -nigdy więcej ! cały dzień byłam do nieczego.Potem za jakiś czas pobiegłam ,biegło się nawet dobrze,ale byłam po porannej kawie i miałam cały czas za wysokie tętno…
więc w sumie nie wiem
Lubię za to bardzo wieczorami 🙂
Wieczorami jest najlepiej! 🙂
Wydaje mi się, że pod wieloma względami lepiej biegać wieczorami 🙂
Też tak uważam 🙂
Też nie tak dawno wybrałam się pobiegać rano… W dodatku na kacu (bo to było na 2-dniowym weselu), a słońce dość mocno grzało :/ Skończyło się udarem słonecznym, na szczęście bardzo niewielkim.
Dobrze, że to nic poważniejszego…
Biegałam i rano i wieczorkiem, albo późnym popołudnie – zależy jak dla kogo 🙂 Zazwyczaj jeśli już to biegam rano, godzina 6,7 coś takiego 🙂 Były okresy kiedy biegałam o 16 bądź 19 – wtedy mi za gorąco. Później nigdy – moje szlaki to stare tory nieoświetlone także nie ma opcji. Poza tym rano mniej ludzi 🙂
Bardzo bym chciała abyś stała się częścią ideii, którą właśnie tworzymy 🙂 Tematyka oscyluje w tematy Ci bliskie – ćwiczenia, dieta ale także zaburzenia odżywiania. Widzę, że jesteś biegła w tym temacie także przyda się każda opinia. Zapraszam -> http://dzisiejsza-nadzieja.blogspot.com/
Latem 19 to często zbyt wczesna pora. Więc jeśli pasuje Ci poranne bieganie, to nie ma co z niego rezygnować 🙂
Na bloga będę zaglądać! 🙂
ja wolę biegać wieczorem, jak robi się chłodno 🙂
Czyli tak, jak ja 🙂