Parafrazując słowa najsłynniejszego chyba encyklopedysty: „marchew jaka jest – każdy widzi”. Jednak widzimy tylko to, co jest na zewnątrz. A co znajdziemy w środku? Same skarby!
Przede wszystkim marchew zawiera niemalże cały alfabet witamin. Wśród nich znajdziemy:
- prowitaminę A,
- witaminy z grupy B: B1, B2, B6,
- witaminę C,
- witaminę E,
- witaminę H,
- witaminę K,
- witaminę PP.
Ponadto znajdziemy w niej także minerały: fosfor, miedź, wapń i żelazo.
Z całej tej gamy składników odżywczych wnioskować możemy, że marchew wspomoże nasze organizmy na niemalże wszystkich frontach.
Niekwestionowanym liderem jest tutaj prowitamina A, która dba o stan naszej skóry, paznokci i włosów. Ponadto jest też świetnym „wspomagaczem” naszego wzroku oraz neutralizuje wolne rodniki, dzięki czemu chroni nas przed nowotworami.
W jakiej postaci najlepiej spożywać marchew? Nie ulega wątpliwości, że najwięcej z jej dóbr dostarczymy organizmowi chrupiąc ją na surowo. Żeby tylko jeszcze się tak chciało (obierać), jak się nie chce… 😉
Ponieważ nie dorobiłam się jeszcze sokowirówki, moim ulubionym sposobem na dostarczenie sobie dziennej porcji marchewki są biedronkowe świeże, stuprocentowe soki. Produkowane są one przez Tymbark i oznaczone ich gwarancją jakości. Zawierają dokładnie takie same wartości odżywcze, co oryginalne tymbarskie soki, a są o wiele bardziej powszechnie dostępne. Ponadto są sprzedawane w większych butelkach (350 ml vs. 200 ml), co pozwala mi sądzić, że znacznie lepszy jest też stosunek pojemności do ceny (2,39 zł w Biedronce).
ALE! Z drugiej strony te większe opakowania są pewnego rodzaju pułapką. Już 133 ml soku zaspokajają zapotrzebowanie na zalecaną dzienną dawkę witaminy A, której przedawkowanie skutkuje żółknięciem skóry. Ja do tej pory wypijałam dziennie całą butelkę takiego soku, ale uroczyście ślubuję od jutra pić połowę.
Od początku dziwiłam się niesamowicie długim terminom przydatności pomimo braku jakiegokolwiek innego składnika (choćby konserwantu) niż 100% sok marchwiowy. Przykładowo sok kupiony wczoraj powinnam spożyć do 27.06.2013r. Nawet najszczelniej zapakowany i przechowywany w lodówce sok zacząłby kisnąć czy pleśnieć po kilku tygodniach. Kluczem okazała się tutaj obróbka cieplna w niezbyt wysokiej temperaturze, która z jednej strony pasteryzuje, a z drugiej pozwala mu na zachowanie wszystkich cennych składników.
Alternatywą mogą okazać się także soki jednodniowe, ale mi nie chciałoby się latać codziennie po nową butelkę 😉
Dzisiaj rano trafiłam też na marchewkowe placki, przepis postaram się jak najszybciej wypróbować 🙂
A Wy lubicie marchewkę? W jakiej postaci ją spożywacie?
uwielbiam soki marchwiowe! naprawde… i to kolejna moja zmora tutaj w DE. Niestety podobnie jak Ty nie posiadam sokowirówki, więc zostaje sok kupny. Do reali i kauflandów mam zbyt daleko by jeździć co kilka dni a z dostępnych sklepów niestety nie jestem w stanie przynieść odpowiedniej zdobyczy w postaci czystego,bez konserwantów, soku marchewkowego… dlaczego? bo niestety oni tutaj namiętnie łączą sok marchewkowy z miodem (czyli oczywiście nic więcej w składnikach, tylko marchew i miód), co mnie niezbyt podchodzi… znaleźć tu czysty sok marchewkowy, bez konserwatnów i cukrów, to nie lada wyczyn, nad czym niestety mocno ubolewam… ale jak mi się zdarzy już coś znaleźć to zazwyczaj znika w zaskakującym tempie… muszę wziąć pod uwagę to zapotrzebowanie, bo, choć moja skóra niby nie jest zółta, mogę domniemywać ze chyba troche za duzo przyjmuję tej witaminy…
A ja myślałam, że na Zachodzie łatwiej jest dostać takie rzeczy… Rzeczywiście dodatek miodu nie każdemu może pasować. Tym bardziej, że przez większość roku marchew i tak jest dość słodka.
Być może zainteresuje Cię zrobienie własnego soku przy pomocy blendera, bo widziałam taki sposób – z tym, że jest on z dodatkiem wody, a marchewka ugotowana. Gotujesz marchew pokrojoną na mniejsze kawałki ok. 20 minut (aż zmięknie), wrzucasz do blendera (najlepiej jeśli ma ostrza od spodu), dolewasz trochę wody i miksujesz. Można też zetrzeć marchewkę na drobnych oczkach i przetrzeć ją dodatkowo przez tetrową pieluchę, chociaż to już nieco archaiczny sposób 😀
dobry pomysl! zdecydowanie musze go sprobowac 😀
Daj znać co z tego wyszło, bo sama jestem ciekawa 🙂
Jakiś czas temu nakupiłam sobie marchewek,żeby jeść na surowo, ale coś mi to nie wychodzi. Taki sok to dobre rozwiązanie 🙂
Mi też nie chciałoby się ich myć i obierać – o ile w ogóle bym o nich pamiętała. A taki soczek mam zawsze w lodówce 🙂
A ja napisze tylko – soczek <3
Ten soczek jest pyszny! 🙂
Też często kupuję te soczki i też wypijam cały na drugie śniadanko w pracy 🙂 Pycha
Cały raz na jakiś czas nie zaszkodzi, ale obawiam się, że picie dzień w dzień w końcu może obrócić się przeciw nam 😉 Dlatego ja zmniejszam dawkę 🙂
Marchewkę jem kilogramami, codziennie. To jest w pewnym sensie moje uzależnienie 😉 Świetny przepis na marchewkowe placki, już zapisuję. Wesołych Świąt
Tylko nie przedawkuj z tą marchewką 🙂
Daj znać, jak zrobisz placki. Jestem ciekawa czy są tak dobre w smaku, jak fajnie wyglądają 🙂
Tobie również życzę Wesołych Świąt!
w Biedronce naprawdę warto kupować ! ceny niskie, a skład produktów bardzo dobry ! 🙂
zapraszam do siebie:
http://fitholik.blogspot.com/ 🙂
To prawda. Na dodatek można upolować całkiem fajne produkty w specjalnych ofertach 🙂
Dotychczas próbowałam tylko pomarańczowego z tej serii – był pyszny. W takim razie marchewkowy będzie następny w kolejce :))
Mi ostatnio zasmakował pomarańczowy z Auchan, jest w litrowej albo 1,5-litrowej butelce. Tego z biedronki nie próbowałam, ale skoro tak chwalisz, to muszę go mieć 🙂
ja lubię marchewkę zajadać surową 🙂
I chwała Ci za to 🙂 Ja jestem zbyt leniwa na obieranie jej codziennie 😀 Nie mówiąc już o ścieraniu na tarce – bo taką z jabłkiem, siemieniem lnianym i wiórkami kokosowymi lubię chyba najbardziej 🙂
ja bardzo lubię soki jednodniowe, ale często też chrupię na surowo 🙂
Ja już dawno nie chrupałam, muszę się zaopatrzyć w taką świeżą marchewkę 🙂
Nie kupujcie soków jednodniowych, koleżanka na studiach robiła w labolatorium sprawdzenie zawartości i jakieś cząsteczki kału były ;/
Brr! Jednodniowych na szczęście nie kupuję, ale chyba i te biedronkowe odstawię :/
Artykuł sponsorowany 🙂 skąd wiesz jak jest ten sok pasteryzowany? Robię sok z sokowirówki i ten z biedronki choć jest dobry to jednak gorszy. Wydaje mi się nieprawdopodobne aby z 3 marchewek wycisnąć 350 ml soku. Na zwykłą szklankę 250 ml potrzebuję z 6,7 marchewek. Wiem że sokowirówka jest mało efektywna ale mimo wszystko… W smaku sok mocno rozwodniony (nie podają wody w składzie więc te marchewki muszą być jakieś super nawodnione)
Artykuły sponsorowane na blogu zawsze odpowiednio oznaczam. Tutaj takiej informacji nie ma 😉
Posta pisałam ponad 2 lata temu, nie pamiętam już skąd pochodzi informacja o pasteryzacji – być może ze strony producenta, być może z etykiety produktu.